No właśnie "rodzice i środowisko". Ale jedno z drugim nie musi iść w parze. Powiem więcej - zwykle nie idzie.
W ogóle rola rodziców na etapie dorastania to już choćby historycznie widać, że nie była jakaś duża. Teraz jest lepiej pod tym względem, ale nawet ja, wychowywany pod gigakloszem zdaje sobię sprawę, że i tak przesadzasz. Wystarczy, że dziecko pójdzie do szkoły i dobre wychowanie, wpojone zasady mogą nie wystarczyć. Zachodzą sytuacje losowe, choroby, które ujawniają się w późniejszych latach, etc. Jakkolwiek wspaniali nie byliby rodzice. Taka jest brutalność życia.
Ogólnie zauważyłem, że większość ludzi nie rozkminia czego lubi słuchać tylko po prostu słucha tego co lubi. A że komuś w puli genetycznej wylosował się rock, a innemu grubiańskie dukanie to inna sprawa. ALE...
... normalnie bym Ci tego, @aleksy nie pisał, jednak wrzuciłeś swój album na forum (a przede wszystkim nagrałeś go) co wskazuje, że jakieś tam zapędy twórcze posiadasz. To tak jak ja, tylko mój zapał jest tysiąc razy słomiańszy. Nevermind. Chodzi o to, że jako twórca na pewno analizujesz swoją i innych muzykę - stąd mój wniosek. Ty po prostu wstydzisz się tego czego słuchasz (i wg mnie słusznie) więc próbujesz zamaskować to uczucie jakimiś teoriami, że treści rapowe nie są szkodliwe same z siebie i muszą trafić dopiero na źle wychowanego popaprańca żeby poczynić realne szkody. A jeśli słucham sobie będąc świadomym człowiekiem, o zalewaniu pogubionych życiowo dziewczyn plemnikami itd. to wszystko jest w porząsiu i moja psychika pozostaje na wieki nienaruszona. Taki to jestem monolit bo miałem fajnych starych.
Myślę, że taką matkę może mieć np. yungXpaproch. I chyba nie narzeka. Ja na swoją złego słowa nie powiem, bo mi to jakoś nie przechodzi przez klawiaturę, ale sami zobaczcie kim jestem. Czasami nieświadomość bywa lepsza.