[film] Co to ja ostatnio widziałem
Moderatorzy: gogi, con shonery
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Tar to chyba najlepszy film tego sezonu nagród
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Aftersun fajne, tar to gówno, wieloryb to samo, a szkoda, bo liczyłem, że kozak będą
cztery żubry i dwie kurwy
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@Jasek W ogóle się nie zgodzę - postać zbudowana przez główna bohaterkę w „Tarze” to absolutne aktorskie wyżyny, namalowała autentyczną zimną personę przeplataną z obłąkaniem oraz mistyfikatorstwem, jako Maestro dosłownie pochłaniała muzykę wzrokiem, każdy dźwięk przechodził przez jej ciało i to jeszcze w jaki sposób, rewelacja - fabularnie widz przez cały film nie otrzymuje jednoznacznej odpowiedzi na tacy, wszystko jest skomponowane na zasadzie domysłów bez żadnego osądu i opinii, produkt, który zostawia po sobie refleksję do tego dochodzi super montaż i ten chłód Cate bijący z ekranu o „ Wielorybie” już pisałem również bardzo dobre kino tak jak każde z tegorocznych oscarów, ciężko byłoby mi wytypować zwycięzcę „Afrersun” to ciekawe zestawienie relacji rodzic-córka i przede wszystkim cierpliwy i melancholijny obraz depresji w tle, większość rzeczy jest poukrywanych i niedopowiedzianych bez zbędnych fajerwerków.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
No zgadzam się, że główna postać w Tar jest świetnie napisana i portret psychologiczny – klasa. Szkoda, że pozostałe postacie są kompletnie bezbarwne i w zasadzie to po huj tam. Plus wygląda to, jakby wymyślili postać, uniwersum w którym ma być, a potem nie wiedzieli co z nimi zrobić. Multum wątków z pizdy napoczętych i w żaden sposób nierozwijanych, dramaty bez dramatu. A zakończenie to w ogóle rodem z sytuacji, gdy autor umiera, a ostatnie pięć stron książki dopisuje jakieś zbiorowisko nerdów, knujące na reddicie równoległe możliwe zakończenia gry o tron. Plus wątek wiolonczelistki i skonfrontowany z typem od identyfikacji płciowej to kompletny szrot, i narzucanie widzowi, co ma myśleć, a obydwa kompletnie niepotrzebne, może ten pierwszy jeszcze by się jakoś wybronił, ale przez to, że jest tyle pomysłów z pizdy, to po prostu nie da rady przymknąć oka. Wieloryb to też kunsztowna gra i popis jednego aktora, i również nic poza tym. Mocny przerost zamiaru nad wykonem w obu wypadkach imo.
cztery żubry i dwie kurwy
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Pewnie Blanchett zgarnie Oscara, jest jej pełno, przez cały film nie ma ani jednej sceny bez jej udziału więc oglądamy ją w różnych sytuacjach przez prawie 3 godziny. Ale sam film rozkręca się gdzieś po godzinie może, przecież początek jest absolutnie niejadalny jak nie jesteś wkręcony w te wszystkie niuanse dyrygentury i nie znasz tych wszystkich dzieł o których tam mowa [koniec końców muzyki tam niewiele]. I twórcy nawet nie pomagają nam zrozumieć, wyszli z założenia że KMWTW a jak jesteś niedouczony to twoja strata, bo ten film nie jest dla każdego takie to arcydzieło. Potem ten zabieg z niedopowiedzeniami jest spoko, każdy sam oceni bohaterkę i jej czyny, by zaś w końcówce już lecieć na łeb na szyję i wrzucać właściwie klisze tego co jest obecnie u pani Lydii.
Aftersun nie widziałem jeszcze.
Aftersun nie widziałem jeszcze.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@potter Nie za bardzo rozumiem co masz na myśli, nie musisz posiadać żadnej wiedzy na temat dyrygentury czy samej formy muzyki, historia jest opowiedziana w przemyślany sposób, aby widz interpretował pewne rzeczy, reżyser nie ocenia głównej postaci pozostawia to nam i dla mnie właśnie początek był wciągający.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Tzn. no jak oglądałeś ten początek, wywiad i potem te spotkania w kawiarniach i opowieści o kompozycjach Mahlera czy kogoś tam, z zaciekawieniem to gratuluję wiedzy, mi to nic nie mówiło i czekałem aż się skończą.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@potter Aaaa chodzi Ci o ten moment ,no ja akurat nieco coś tam wiem, ale np. moja połówka nie ma zielonego pojęcia i nie miała podobnego odczucia do Twojego, ale ok teraz już rozumiem w ogóle zwróciłeś uwagę na końcówkę, mianowicie czego dotyczył?
Spoiler
końcowy kocert
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Ponieważ na streamingach zagościł Mężczyzna imieniem Otto, postanowiłem się zapoznać z tym dziełem. Po pięciu minutach spodobało mi się na tyle, że wyłączyłem Otto i włączyłem szwedzki oryginał, a po nim dokończyłem amerykańską wersję.
Mężczyzna imieniem Ove w porównaniu z jankeską adaptacją jest... naturalny, chyba do tego słowa mi najbliżej. Mam wrażenie, że jankeska wersja w kilku miejscach jest zbyt łopatologiczna, co najbardziej było widać gdy pojawia się jeden z bohaterów - w szwedzkiej wersji zarys postaci wyniknął z pewnej sytuacji, tutaj natomiast postać podsumowuje się w 5 sekund i elo, lecimy dalej. Swoją drogą, ciekawe jest to, że kilka rzeczy dość mocno uproszczono, a pomimo tego wersja amerykańska jest od szwedzkiej dłuższa.
Żeby nie było - Mężczyzna imieniem Otto to całkiem udany film, Tom Hanks w roli głównej daje radę, całość ogląda się całkiem przyjemnie. Po prostu szwedzka, pierwsza adaptacja książki jest znakomita i to ją polecam bardziej, jeżeli jeszcze ktoś jej nie widział.
Mężczyzna imieniem Ove w porównaniu z jankeską adaptacją jest... naturalny, chyba do tego słowa mi najbliżej. Mam wrażenie, że jankeska wersja w kilku miejscach jest zbyt łopatologiczna, co najbardziej było widać gdy pojawia się jeden z bohaterów - w szwedzkiej wersji zarys postaci wyniknął z pewnej sytuacji, tutaj natomiast postać podsumowuje się w 5 sekund i elo, lecimy dalej. Swoją drogą, ciekawe jest to, że kilka rzeczy dość mocno uproszczono, a pomimo tego wersja amerykańska jest od szwedzkiej dłuższa.
Żeby nie było - Mężczyzna imieniem Otto to całkiem udany film, Tom Hanks w roli głównej daje radę, całość ogląda się całkiem przyjemnie. Po prostu szwedzka, pierwsza adaptacja książki jest znakomita i to ją polecam bardziej, jeżeli jeszcze ktoś jej nie widział.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Spoiler
No jakiejś muzyki do gier na zlocie fanów? Coś takiego, i co w związku z tym to nie wiem, ale już szkoda strzępić ryja na ten film
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@potter
Spoiler
Końcowy akt tego genialnego filmu dotyczy gry "Monster Hunter” i sam ten akapit można odebrać dwuznacznie jako kres i katastrofalny pik o ziemie wielkiej maestro lub jakby nie patrzeć szczęśliwe odrodzenie, nieważne w jaki sposób, ważne , że z tym co jest w sercu i co przez nie przepływa czyli w jej przypadku muzyka, jakby nie patrzeć dalej się spełniała - W "Aftersun" można powiedzieć, że ten ojciec w końcu walnął sobie samobója jeśli chodzi o takie większe wydarzenie
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Tar muszę zobaczyć bo uwielbiam filmy o muzyce. Chłopaki wyżej - to nie jest kasus Whiplasha gdzie też pojawiają się nazwiska i tytuły dla przeciętnego Krzyśka i Kaśki enigmatyczne?
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@jogi Odpalaj na luzie, przewijają się nazwiska i pojęcia, ale to raczej nieuniknione tak jak kolega wyżej wspomniał może być taki odbiór na początku dla niektórych - "Whiplash" kocham! Trochę było tych fajnych muzycznych filmów.
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Spoiler
Przecież nie wiadomo tego na sto procent, niech każdy sobie interpretuje to jak chce, po co tak pisać skoro nie jest wprost pokazane. Może umarł, bo miał AIDS bo był gejem, a w latach 90 czy na przełomie wieku jeszcze nie była tak medycyna rozwinięta, a ten Freddie Mercury nieprzypadkowy?
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
@potter Cały film na to wskazuje jak i poszczególne dość wyraźne sceny oczywiście nie mamy tego powiedzianego wprost imo
Spoiler
To były ich ostatnie wspólne wakacje jak i zarazem chwile, scena tańca dorosłej córki z Ojcem(zapamiętanym w formie z wakacji, niepostarzałym )dla mnie jasno sugerują, iż pogodziła się ona z jego śmiercią ( chyba, że masz inna interpretacje to chętnie poczytam), która nastąpiła zapewne zaraz po wspólnym wypadzie, stąd też ogląda ona materiał z kamery, aby zrozumieć jego motywacje
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Zachęcony opinią na Filmwebie:
...postanowiłem udać się do devil-torrents.pl na seans filmu APOKAWIXA.
Xavery Żuławski, którego znałem tylko z (całkiem niezłej) Wojny polsko-ruskiej, tym razem poszedł w pełnego Patryka Vegę i dostarczył widzom gówno obsrane; dno - metry mułu i sinic niżej Wszyscy moi przyjaciele nie żyją i Dziś w lesie nie zaśnie nikt (a na dodatek trochę plagiat Projektu X z 2012). Kącik ust nie uniósł mi się ani razu; całość przypominała licealną etiudę albo amatorskie filmy dawane do polskiego internetu przed erą YouTube'a.
Jest Pazura? Jest. Jest Fabijański? Jest. Jest Wieniawa? Nie ma, jest siostra w zastępstwie.
Osobna kwestia to totalnie chaotyczna ścieżka muzyczna; tytuł wręcz prosił o jakieś wixapole (Cruz, DJ Wielki Chuj...?), a dostaliśmy, kurwa, Grubsona (kurwa, Grubsona!), Jetlagz, The Cure(?) i Motorhead(???). Brzmi to jakby reżyser znalazł w pawlaczu płytę CD-R "MP3 różne #7" i wręczył dźwiękowcowi żeby czegoś sobie poszukał.
Najśmieszniejsze jest to że film zdobył jakieś nagrody i poklask boomerów typu Nowy Tygodnik Kulturalny za "emanowanie młodzieńczą energią". Widać wystarczy mówić "mordeczko" zamiast "ziomku" oraz rzucić linijkę o katastrofie klimatycznej/wegetarianizmie - i mamy to!
A zachwyty aktorstwem Seby to już w ogóle nie wiem skąd. Wiadomo, w porównaniu do naturszczików jest odrobinę lepszy, ale czy mówienie chrapliwym głosem to od razu wyżyny rzemiosła? Oskar dla Fu w takim razie...
* * *
No i obejrzałem jeszcze Gości, ale nie Gości Gości, tylko Speak no evil, czyli duńsko-holenderskie Get out z białymi ludźmi. Para Duńczyków z wyższej klasy średniej + córka odwiedzają poznanych na wakacjach sympatycznych Holendrów, którzy na swoim terenie (odludnym, rzecz jasna) zaczynają zachowywać się dziwnie i pasywno-agresywnie, a ich niemy syn cierpi na dziwaczną chorobę. Przez 3/4 czułem się mega niekomfortowo, więc jako thriller nie zawiódł.
W The girl with the dragon tattoo była pod koniec taka scena że główny złol mówi do Craiga "podejrzewałeś że jestem mordercą, mogłeś uciec, ale grzeczność nie pozwoliła ci odmówić pójścia ze mną do mojego domu" - i to jest właśnie motyw przewodni SNE. Creepiness factor dodatkowo podnosi fakt że para Holendrów jest małżeństwem IRL, a podobny wyjazd straumatyzował w dzieciństwie samego reżysera...
Spoiler
Xavery Żuławski, którego znałem tylko z (całkiem niezłej) Wojny polsko-ruskiej, tym razem poszedł w pełnego Patryka Vegę i dostarczył widzom gówno obsrane; dno - metry mułu i sinic niżej Wszyscy moi przyjaciele nie żyją i Dziś w lesie nie zaśnie nikt (a na dodatek trochę plagiat Projektu X z 2012). Kącik ust nie uniósł mi się ani razu; całość przypominała licealną etiudę albo amatorskie filmy dawane do polskiego internetu przed erą YouTube'a.
Jest Pazura? Jest. Jest Fabijański? Jest. Jest Wieniawa? Nie ma, jest siostra w zastępstwie.
Osobna kwestia to totalnie chaotyczna ścieżka muzyczna; tytuł wręcz prosił o jakieś wixapole (Cruz, DJ Wielki Chuj...?), a dostaliśmy, kurwa, Grubsona (kurwa, Grubsona!), Jetlagz, The Cure(?) i Motorhead(???). Brzmi to jakby reżyser znalazł w pawlaczu płytę CD-R "MP3 różne #7" i wręczył dźwiękowcowi żeby czegoś sobie poszukał.
Najśmieszniejsze jest to że film zdobył jakieś nagrody i poklask boomerów typu Nowy Tygodnik Kulturalny za "emanowanie młodzieńczą energią". Widać wystarczy mówić "mordeczko" zamiast "ziomku" oraz rzucić linijkę o katastrofie klimatycznej/wegetarianizmie - i mamy to!
A zachwyty aktorstwem Seby to już w ogóle nie wiem skąd. Wiadomo, w porównaniu do naturszczików jest odrobinę lepszy, ale czy mówienie chrapliwym głosem to od razu wyżyny rzemiosła? Oskar dla Fu w takim razie...
* * *
No i obejrzałem jeszcze Gości, ale nie Gości Gości, tylko Speak no evil, czyli duńsko-holenderskie Get out z białymi ludźmi. Para Duńczyków z wyższej klasy średniej + córka odwiedzają poznanych na wakacjach sympatycznych Holendrów, którzy na swoim terenie (odludnym, rzecz jasna) zaczynają zachowywać się dziwnie i pasywno-agresywnie, a ich niemy syn cierpi na dziwaczną chorobę. Przez 3/4 czułem się mega niekomfortowo, więc jako thriller nie zawiódł.
W The girl with the dragon tattoo była pod koniec taka scena że główny złol mówi do Craiga "podejrzewałeś że jestem mordercą, mogłeś uciec, ale grzeczność nie pozwoliła ci odmówić pójścia ze mną do mojego domu" - i to jest właśnie motyw przewodni SNE. Creepiness factor dodatkowo podnosi fakt że para Holendrów jest małżeństwem IRL, a podobny wyjazd straumatyzował w dzieciństwie samego reżysera...
Koks i dziwkę brałeś cichcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
aftersun
Dodano po 10 minutach 6 sekundach:
Dodano po 10 minutach 6 sekundach:
potter pisze: ↑03 mar 2023, 12:18Spoiler
Przecież nie wiadomo tego na sto procent, niech każdy sobie interpretuje to jak chce, po co tak pisać skoro nie jest wprost pokazane. Może umarł, bo miał AIDS bo był gejem, a w latach 90 czy na przełomie wieku jeszcze nie była tak medycyna rozwinięta, a ten Freddie Mercury nieprzypadkowy?
Spoiler
nie no kurwa byku, przecież samobój i depresja tego chłopaka jest tutaj w gruncie rzeczy na pierwszym planie
- Cz4rny1337
- Moderator
- Posty: 7847
- Rejestracja: 17 kwie 2019, 7:52
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Wczoraj aftersun i propsuje, jakiś czas temu oglądałem tez pocztówkę z wakajek w wydaniu filmu „córka” i jednak aftersun w chuj lepszy i bardziej zaanagażowal
Spoiler
No i sama tworczyni filmu mówi, ze w jej założeniu na lotnisku widzieli sie ostatni raz. Dywan w chacie, to ze
miala te kamerę, wyjebongo bohatera co do własnego bezpieczeństwa + finansów na wakacjach (zakup tego dywanu np) + w ogóle zakup tej kamery i aparatu tak żeby utrwalić jak najwiecej, list pożegnalny (w zasadzie pocztówka), reakcje glownego bohatera (np jak córka opowiada o uczuciu przypominającym depresje/stan depresyjny)
miala te kamerę, wyjebongo bohatera co do własnego bezpieczeństwa + finansów na wakacjach (zakup tego dywanu np) + w ogóle zakup tej kamery i aparatu tak żeby utrwalić jak najwiecej, list pożegnalny (w zasadzie pocztówka), reakcje glownego bohatera (np jak córka opowiada o uczuciu przypominającym depresje/stan depresyjny)
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
Bullet train - fajny akcyjniak na wieczór.
Cool'N'Gap mixtape 2023 @SKWER
Re: [film] Co to ja ostatnio widziałem
To jest bezdyskusyjny top poprzedniego roku, wspaniałe filmidło, warto pochwalić też, iż Hong Chau zagrała świetną rolę co ciekawe film jest również dobrze udźwiękowiony, otyłość i jej ciężar są wręcz namacalne przez to.