proponuje zrobić ankietę gdzie każdy wybiera po 3 do 5 tytułów, myślę że to lepsza opcja niż wybieranie tylko z top1 wyborów + ofc dopisujcie swoje propozycje, btw czy ktoś zna stronę gdzie można tworzyć bardziej skomplikowane ankiety, w sensie nie takie jak na forum gdzie wybierasz jedną opcje i nie ma możliwości dodawania opcji w ankiecie przez 'gości'?Dante Alighieri - Boska Komedia
Honoré de Balzac - Stracone złudzenia
Honoré de Balzac - Ojciec Goriot
Michaił Bułhakow - Diaboliada
Michaił Bułhakow - Fatalne jaja
Joseph Conrad - Lord Jim
Joseph Conrad - Tajny agent
Charles Dickens - Dawid Copperfield
Arthur Conan Doyle - Pies Baskerville'ów
Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo
Johann Wolfgang von Goethe - Faust
Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej
Immanuel Kant - Krytyka czystego rozumu
Marek Aureliusz - Rozmyślania
Gustav Meyrink - Golem
Charles de Montesquieu - O duchu praw
Platon - Obrona Sokratesa
Platon - Państwo
Platon - Uczta
Marcel Proust - W stronę Swanna
Artur Schopenhauer - O religii
Artur Schopenhauer - O wolności ludzkiej woli
Stendhal - Czerwone i czarne
Mark Twain - Przygody Tomka Sawyera
Voltaire (Wolter) - Kandyd
Oscar Wilde - Portret Doriana Graya
Emil Zola - Germinal
Klub Książkowy "Ślizgawka"
Moderatorzy: gogi, con shonery
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
trochę tam starocie mają(wolnelektury), na pierwszy rzut to wpadło mi w oko(w sumie to nie sprawdzałem ilości stron więc może okazać się że któraś to nieczytalna cegła):
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Dołączam się. Najlepiej gdyby to były książki, których sa dostepne formaty mobi czy inne. Fajnie gdyby osoba dysponująca potrafiła ewentualnie podzielić się ksiązką z paroma userami.
Wolnelektury props - obecnie maja problemy finansowe, moze slizgawka im pomoze skoro zamierza z skorzystac z ich pracy? Nie raz pokazalismy, ze potrafimy, a im chodzi o jakieś niewielkie pieniadze na działalność w sumie.
jestem bardzo przeciwko ograniczeniu sie do książek poniżej 100 stron.
Ja do głosowania poddaje książkę tytana reportazu, drugiego najczeście tłumaczonego Polaka na świecie:
Ryszard Kapuściński - The SHadow of the Sun
https://www.goodreads.com/book/show/954 ... of_the_Sun
Wolnelektury props - obecnie maja problemy finansowe, moze slizgawka im pomoze skoro zamierza z skorzystac z ich pracy? Nie raz pokazalismy, ze potrafimy, a im chodzi o jakieś niewielkie pieniadze na działalność w sumie.
jestem bardzo przeciwko ograniczeniu sie do książek poniżej 100 stron.
Ja do głosowania poddaje książkę tytana reportazu, drugiego najczeście tłumaczonego Polaka na świecie:
Ryszard Kapuściński - The SHadow of the Sun
https://www.goodreads.com/book/show/954 ... of_the_Sun
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
jeżeli dobrze rozumiem, to chodziło o pierwszą książkę, na rozgrzewkę, żeby skończyć z czytaniem do końca roku
trójkąt bermudzki wola mokotów
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Dobra i co tam czytamy?
Rap MATTers podcast
https://www.youtube.com/c/rapmatters
https://www.youtube.com/c/rapmatters
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
halo [mention]ChiefKeef[/mention], róbmy ankietę i lecimy, szkoda czasu.
lewa strona odry to mój rewir bratku
I don't know why the fuck niggas tryna test me, what
I'm just all about my goals like Ovechkin, what
I don't know why the fuck niggas tryna test me, what
I'm just all about my goals like Ovechkin, what
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Fajna inicjatywa. Będę uczestniczył, o ile zadanymi książkami będą nowości wydawnicze. Pomysł z książkami z wolnychlektur uważam za chybiony. Kibicuję!
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
ja mam do nadrobienia sporo klasyków, więc bardzo dobrze że to nie będą nowości. głos na emigrantów

- formaszczytu
- Posty: 2111
- Rejestracja: 29 wrz 2019, 15:46
- Lokalizacja: SKI
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Patrzyłam na pirackie strony i z "Emigrantami" będzie problem jak ktoś nie będzie chciał kupić. Są tylko skany w pdf, mobi i epub nie mogę znaleźć.
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Rzeczywiście jest problem z Emigrantami.
Łatwo za to znaleźć Przemianę Kafki proponowaną na poprzednich stronach. Jest krótka i większości uda się przeczytać do końca roku. Jedziemy z tym?
Łatwo za to znaleźć Przemianę Kafki proponowaną na poprzednich stronach. Jest krótka i większości uda się przeczytać do końca roku. Jedziemy z tym?
- con shonery
- Moderator
- Posty: 5919
- Rejestracja: 18 kwie 2019, 9:18
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
dobra kurwa, bo bedziemy bujać się w te to wewte dogrywając szczególy, żeby każdemu pasowały. proponuje zacząć czytać kawke, przemiana jest dostępna za free online i na ebooki, mamy czas do 1 stycznia, jak ktos chce z biblioteki i nie zdązy albo nie będzie ma w tym czasie wolnej godziny na opowiadanie to trudno, przeczyta kiedy indziej, to nie żaden konkurs
ja se wlasnie pobieram na kindla i elo, kto chce niech dołącza, kto nie ten nie, najwyzej rozkminimy se w oddzielnym temacie.
pierwsze zdanie na zachętę
ja se wlasnie pobieram na kindla i elo, kto chce niech dołącza, kto nie ten nie, najwyzej rozkminimy se w oddzielnym temacie.
pierwsze zdanie na zachętę
Gdy Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych snów, stwierdził, że zmienił się w łóżku w potwornego robaka.
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
No dobra to ja już przeczytałem sobie Przemianę Franza Kafki.
PS: może ktoś wie jak zintegrować kindle z goodreads w sytuacji, w której konto na goodreads mialem wczesniej i mam podpięte pod inne konto niż [email protected] ?
Spoiler
Pamiętam, że Proces Kafki czytany ponad dekadę temu, jeszcze w szkole, był dla mnie niesamowitym przeżyciem. Do teraz staram się mieć w pamięci to, co jest tam opisywane. Moja praca powoduje, że bardzo często mam styczność z działalnością organów, instytucji lub ludzi jak z tej książki. Zawsze tego typu akcje budzą we mnie silny bunt. Stąd pomysł, aby poczytać coś Kafki bardzo przypadł mi do gustu. Nie znając jego twórczości lepiej, zaproponowano jedno z jego opowiadań. Bardzo krótkie opowiadanie, które miałem możliwość i przyjemność przeczytać w wigilię. Chodziło o „Przemianę”.
Wstałem trochę jak bohater, połamany. Nie do końca czujący dzisiejsze święto, gdyż za oknem jesień, a ja poza kupieniem paru prezentów, jak najmniejszym nakładem sił, nie zrobiłem nic w kierunku uczczenia świąt. Więcej wysiłku kosztowała mnie organizacja moich urodzin parę dni wcześniej. Usiadłem zblazowany z kawą przed swoim nowiutkim kindle i oddałem się lekturze.
Nie czytałem nigdy czegoś podobnego. Sama koncepcja jest tak absurdalna (a nie zostaje nam do końca wytłumaczona), że człowiek czyta to trochę jak artykuł w fakcie – lece z tematem jak najszybciej, może coś sensownego się dowiem. No cóż… ciekawość pozostaje niezaspokojona, bo historia kończy się bez wyjaśnienia. Oczywistym jest, że ma ona być nośnikiem prawd uniwersalnych, które czytelnik winien dostrzec analizując sytuację Gregora. Przy czym analizując postawę rodziny, ojca, matki i siostry oraz postawę samego człowieko-żuka dojdziemy do wniosku, że jakby się dobrze zastanowić to odczytamy tutaj to co sami chcemy. Z reguły jesteśmy najbardziej uwrażliwieni na sytuacje, które nas dotknęły. Czyż więc w ostateczności nie dojdzie do tego, że zobaczymy samych siebie? To by świadczyło o genialności utworu, ja jednak byłbym daleki od takich ocen, gdyż dla mnie opowiadanie to nie zachwyca niczym. Przeczytałem i tyle. Jednak nie wrócę do Kafki zbyt szybko. Język jest prosty, wiele sytuacji jest opisanych dość kulawo i wyobrażenie sobie ich napawa mnie trudnościami.
Nie wiem czy przyjmujemy jakąś skalę. Jeżeli tak to ja wolę skalę goodreads.com czyli 1-5 niż lubimyczytać 1-10, gdyż ta pierwsza jest bardziej jednoznaczna. W drugiej ze skal zbyt często dajemy 6/7, co jest oceną, która ma dać nam czyste sumienie.
Ja daje 3/5
Wstałem trochę jak bohater, połamany. Nie do końca czujący dzisiejsze święto, gdyż za oknem jesień, a ja poza kupieniem paru prezentów, jak najmniejszym nakładem sił, nie zrobiłem nic w kierunku uczczenia świąt. Więcej wysiłku kosztowała mnie organizacja moich urodzin parę dni wcześniej. Usiadłem zblazowany z kawą przed swoim nowiutkim kindle i oddałem się lekturze.
Nie czytałem nigdy czegoś podobnego. Sama koncepcja jest tak absurdalna (a nie zostaje nam do końca wytłumaczona), że człowiek czyta to trochę jak artykuł w fakcie – lece z tematem jak najszybciej, może coś sensownego się dowiem. No cóż… ciekawość pozostaje niezaspokojona, bo historia kończy się bez wyjaśnienia. Oczywistym jest, że ma ona być nośnikiem prawd uniwersalnych, które czytelnik winien dostrzec analizując sytuację Gregora. Przy czym analizując postawę rodziny, ojca, matki i siostry oraz postawę samego człowieko-żuka dojdziemy do wniosku, że jakby się dobrze zastanowić to odczytamy tutaj to co sami chcemy. Z reguły jesteśmy najbardziej uwrażliwieni na sytuacje, które nas dotknęły. Czyż więc w ostateczności nie dojdzie do tego, że zobaczymy samych siebie? To by świadczyło o genialności utworu, ja jednak byłbym daleki od takich ocen, gdyż dla mnie opowiadanie to nie zachwyca niczym. Przeczytałem i tyle. Jednak nie wrócę do Kafki zbyt szybko. Język jest prosty, wiele sytuacji jest opisanych dość kulawo i wyobrażenie sobie ich napawa mnie trudnościami.
Nie wiem czy przyjmujemy jakąś skalę. Jeżeli tak to ja wolę skalę goodreads.com czyli 1-5 niż lubimyczytać 1-10, gdyż ta pierwsza jest bardziej jednoznaczna. W drugiej ze skal zbyt często dajemy 6/7, co jest oceną, która ma dać nam czyste sumienie.
Ja daje 3/5
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
no Grzechu, na pelnej kurwie wjechales w te Kafke, jak prawdziwy facet
- con shonery
- Moderator
- Posty: 5919
- Rejestracja: 18 kwie 2019, 9:18
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Też właśnie skończyłem i mam podobne odczucia co mancipium. Najpierw zaintrygowalo, szybko zaczęło nużyć, niczego we mnie nie poruszyło, żadnej myśli ciekawej nie wykrzesało. Tyle z mojego wkładu w dyskusję xd przynajmniej póki co, może czyjaś myśl coś poruszy we mnie i ujrzę wielkość tego dzieła (a to podobno najpopularniejsze jego opowiadanie)
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Wracajac do spraw organizacyjnych to przy takiej luznej konwencji mysle ze ciezko moze byc pociagnac ten projekt, w sensie bez porzadnej zewnetrznej ankiety podlinkowanej w pierwszym poscie z konkretna pozycja na dany miesiac + oddzielny temat z dyskusja, czy co tam sie robi w takim klubie ksiazki :P w stylu Klub ksiazkowy slizgawka- styczen 2020, "Harry Potthead nr1- JK Rowling"' dyskusja
znalazłem stronę gdzie można tworzyć ankiety ( survio.com ) w których każdy ustawia kolejność pozycji z listy od pierwszego do ostatniego miejsca, moderator widzi z sumowane 'znaczenie' poszczególnych pozycji, jedyny minus że ankietę może edytować jedynie właściciel wiec trzeba by zebrać wszystkie propozycje np. tutaj- ntpd.eu żeby dodać je wszystkie na raz do ankiety
tak wygląda przykładowa ankieta:
https://www.survio.com/survey/d/J5N7H8P2N4K5E4R9X
tak wyglądają wyniki:
https://imgur.com/a/NgPMXLB
znalazłem stronę gdzie można tworzyć ankiety ( survio.com ) w których każdy ustawia kolejność pozycji z listy od pierwszego do ostatniego miejsca, moderator widzi z sumowane 'znaczenie' poszczególnych pozycji, jedyny minus że ankietę może edytować jedynie właściciel wiec trzeba by zebrać wszystkie propozycje np. tutaj- ntpd.eu żeby dodać je wszystkie na raz do ankiety
tak wygląda przykładowa ankieta:
https://www.survio.com/survey/d/J5N7H8P2N4K5E4R9X
tak wyglądają wyniki:
https://imgur.com/a/NgPMXLB
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Wrzuciłem link na fanpage.
Zgoda, że można wyedytować nazwę, dać znać, że ruszyliśmy i określić deadline. CC [mention]con shonery[/mention]
Zgoda, że można wyedytować nazwę, dać znać, że ruszyliśmy i określić deadline. CC [mention]con shonery[/mention]
Rap MATTers podcast
https://www.youtube.com/c/rapmatters
https://www.youtube.com/c/rapmatters
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
sałntrak: https://www.youtube.com/watch?v=c_jomXhjUjI
Nudze sie na urlopie w chuj i znowu mi epizod manii wchodzi, takze kurwa elo
Podobno podczas pisania, które to zazwyczaj odbywało się nocnymi godzinami, Franz Kafka potrafił śmiać się tak głośno, że następnego dnia sąsiedzi przychodzili do niego ze skargami. Taką krótką anegdotkę o Żydzie urodzonym i mieszkającym przez większość życia w Pradze za czasów Monarchii Austro-Węgierskiej usłyszałem od Davida Fostera Wallacea, popularnego amerykańskiego pisarza podejmującego głównie tematykę uzależnień i wpływu szeroko pojętej rozwiązłości na kondycję duchową człowieka, w jednym z jego wywiadów dla niemieckiej telewizji. Sam DWF, jako wykładowca akademicki, miał trudności z omawianiem ze studentami "Kafki", gdyż, jak twierdził, większość z nich nie wpadło na pomysł, żeby zacząć próbę analizy dzieł Żyda od przyjęcia założenia, że może on być... zabawny. Bo jest. Naprawdę. Ale jeśli czytasz te całkowicie absurdalne, karykaturalne i zbudowane na bazie najgłębszych ludzkich lęków i najstraszniejszych koszmarów nowelki i opowiadania i potrafisz się gdzieś tam pod wąsem uśmiechnąć, to prawdopodobnie cierpisz na to samo, co Kafka kiedyś - i nie mówię tu o gruźlicy, która wykończyła go kilka lat po I Wojnie Światowej. Równie dobrze możesz mieć to samo, co on, jeśli te nowelki cię nie śmieszą, ale tak naprawdę, naprawdę przerażają. Powodują, że dostajesz ataków paniki i zimnych potów, bo masz wrażenie, że byłeś tam kiedyś. Bo perspektywa bycia POSTRZEGANYM jako karaluch wydaje ci się naprawdę, naprawdę przerażająca i, mimo absurdu tego założenia, jakoś dziwnie realna i, co gorsze, znajoma. Jeśli to, co piszę, jakoś z tobą rezonuje, to pewnie masz na tyle empatii, że rozumiesz, czemu Kafka mógłby uważać, że to wszystko jest naprawdę, naprawdę zabawne i tłumaczy jego nocne ekscesy, bo w pewnym sensie JEST zabawne, bo naprawdę smutne i to za bardzo nie ma sensu, no bo przecież u Kafki nic nie ma sensu (plot twist: to wszystko ma sens, niestety, naprawdę). Więc pewnie jeśli odfajkowałeś niektóre powyższe (no i jeśli masz tzw. daddy issues - tu odsyłam do przestudiowania relacji Kafki juniora z Kafki seniorem), to możemy założyć, że zapewne masz to samo, co on kiedyś. Gratulacje, nie zazdroszczę.
Pomijając długie streszczanie całego wątku - w Przemianie głównym bohaterami są Gregor i jego rodzina w składzie rodzice plus młodsza siostra. Przemiana jest o tyle przerażająca, że przedstawia najgorszy z możliwych scenariuszy. Najstraszniejszy ze strasznych, przerażający, naprawdę. Po prostu Przemiana się stała (czy naprawdę, czy tylko w głowie, do tego zaraz dojdziemy). Gregor jest dobrym chłopcem. Trochę samotnik, trochę pracoholik. Praktycznie sam utrzymuje całą rodzinę ze swojej pensji i regularnie odmawia sobie typowo męskich przyjemności, jak pójście "w miasto" i trwonienie ciężko zarobionej floty na przyjemności. Wieczorami woli przesiadywać w domu z rodziną, dla której i tak jest w pewnym sensie "obcy". Można zauważyć, że najbliżsi wykorzystują młodzieńca - ojciec ukrywa przed nim fakt, że zostało mu jednak trochę majątku, a do czasu całkowitej niemożności syna, żadne z trio ojciec, matka, córka nie para się jakąkolwiek fuchą. Tu już przedstawiona jest pozycja Gregora w rodzinie. Niejeden wykopowicz czy użytkownik czanów rozpoznałby w nim tzw. providera - samca omega, czy co tam jest niżej od bety. Bardzo zdolnego, jednakże ze względu na braki w umiejętności prawidłowej socjalizacji, zepchniętego na sam dół drabiny społecznej. Oczkiem w głowie rodziców jest siostra bohatera, która szykowana jest do wkupienia sie w wyższe sfery drogą małżeństwa. Dziewczę wszakże jest urodziwe i uzdolnione, bo pięknie zacina na skrzypcach. Tymczasem Gregor w zdrowiu jest konieczny by zapewnić jej materialny status, w chorobie - całkowicie zbędny. Ona zresztą całkowicie to rozumie i mimo niekoniecznie szczerej chęci i próby opieki nad stworem, pierwsza proponuje pozbycia się go, co całkowicie go już uśmierca, gdyż była jego ulubienicą i ten nóż wbity w jego chitynową skorupę gorszy jest od jabłka co go tka poraniło fizycznie.
Nieszczęśnik nasz pewnego dnia budzi się - po wyjątkowo przerażającym koszmarze (!) - karaluchem. Całe opowiadanie można w pewnym sensie wsadzić gdzieś między horror psychologiczny a realizm magiczny. Wszakże, wydaje się, że wszyscy widzą w protagoniście karalucha. Prawdziwą szkaradę zasługującą może i na litość, ale jedynie w postaci obcasa spadającego obuchem na jej czaszkę czy gdziekolwiek świadomość takiej paskudy może się znajdować. Ale jednak jest to niemożliwe. Przecież, w opowiadaniu nie ma innych elementów wskazujących na potencjalną nierealność świata przedstawionego. Więc może być kwestia percepcji. Wiedząc, że Kafka był niesamowicie zakompleksiony i melancholijny, a także miał podobny zawód do protagonisty Przemiany, można zaryzykować, że Gregor jest zaledwie jego awatarem w tym role-playu, a on odgrywa tam jak zwykle samego siebie.
Ważnym motywem opowiadania jest zjawisko samospełniającej się przepowiedni. Nasz protagonista ZAPEWNE indukował w innych ludziach niechęć poprzez zachowywanie się w sposób, który łatwo określić jako zwyczajnie nieatrakcyjny - niepewność, strach, obcość, introwertyzm, kompleksy itp. itd. Ta niechęć otoczenia wobec niego sprzężyła się z niszczycielskimi uczuciami Gregora i potęgowała je, co powoduje, że mamy tu książkowy przykład autodestrukcyjnej spirali. Tak jak już pisałem, Gregor był dobrym chłopcem, ale to nie wystarczyło. To uczucie chyba obecne jest w każdej pozycji Kafki - zbliżająca się nieuchronna zagłada, mimo prob. Szczerych, prawdziwych. Ale jednak kończy się tak jak w Procesie. Chaos interakcji międzyludzkich i trud związany z bezskutecznymi próbami opanowania tej misternej sztuki jest zbyt przytłaczający dla wielu młodych, inteligentnych i wrażliwych. Stąd ten humor, niecodzienny i obcy. Bo jest on przecież jednym z mechanizmów obronnych, tym najbardziej dojrzałym podobno. Dla takich jak Gregor, Kafka, może jak ty, nie ma innego sposobu sobie radzenia sobie z tymi problemami, które dla wielu sa zwyczajnie abstrakcyjne, ale dla nich, dla ciebie może, są najstraszniejsze, naprawdę. Aczkolwiek nie da się zrobić nic innego, jak śmiać przez łzy i tkwić w tym koszmarze.
Nudze sie na urlopie w chuj i znowu mi epizod manii wchodzi, takze kurwa elo

Podobno podczas pisania, które to zazwyczaj odbywało się nocnymi godzinami, Franz Kafka potrafił śmiać się tak głośno, że następnego dnia sąsiedzi przychodzili do niego ze skargami. Taką krótką anegdotkę o Żydzie urodzonym i mieszkającym przez większość życia w Pradze za czasów Monarchii Austro-Węgierskiej usłyszałem od Davida Fostera Wallacea, popularnego amerykańskiego pisarza podejmującego głównie tematykę uzależnień i wpływu szeroko pojętej rozwiązłości na kondycję duchową człowieka, w jednym z jego wywiadów dla niemieckiej telewizji. Sam DWF, jako wykładowca akademicki, miał trudności z omawianiem ze studentami "Kafki", gdyż, jak twierdził, większość z nich nie wpadło na pomysł, żeby zacząć próbę analizy dzieł Żyda od przyjęcia założenia, że może on być... zabawny. Bo jest. Naprawdę. Ale jeśli czytasz te całkowicie absurdalne, karykaturalne i zbudowane na bazie najgłębszych ludzkich lęków i najstraszniejszych koszmarów nowelki i opowiadania i potrafisz się gdzieś tam pod wąsem uśmiechnąć, to prawdopodobnie cierpisz na to samo, co Kafka kiedyś - i nie mówię tu o gruźlicy, która wykończyła go kilka lat po I Wojnie Światowej. Równie dobrze możesz mieć to samo, co on, jeśli te nowelki cię nie śmieszą, ale tak naprawdę, naprawdę przerażają. Powodują, że dostajesz ataków paniki i zimnych potów, bo masz wrażenie, że byłeś tam kiedyś. Bo perspektywa bycia POSTRZEGANYM jako karaluch wydaje ci się naprawdę, naprawdę przerażająca i, mimo absurdu tego założenia, jakoś dziwnie realna i, co gorsze, znajoma. Jeśli to, co piszę, jakoś z tobą rezonuje, to pewnie masz na tyle empatii, że rozumiesz, czemu Kafka mógłby uważać, że to wszystko jest naprawdę, naprawdę zabawne i tłumaczy jego nocne ekscesy, bo w pewnym sensie JEST zabawne, bo naprawdę smutne i to za bardzo nie ma sensu, no bo przecież u Kafki nic nie ma sensu (plot twist: to wszystko ma sens, niestety, naprawdę). Więc pewnie jeśli odfajkowałeś niektóre powyższe (no i jeśli masz tzw. daddy issues - tu odsyłam do przestudiowania relacji Kafki juniora z Kafki seniorem), to możemy założyć, że zapewne masz to samo, co on kiedyś. Gratulacje, nie zazdroszczę.
Pomijając długie streszczanie całego wątku - w Przemianie głównym bohaterami są Gregor i jego rodzina w składzie rodzice plus młodsza siostra. Przemiana jest o tyle przerażająca, że przedstawia najgorszy z możliwych scenariuszy. Najstraszniejszy ze strasznych, przerażający, naprawdę. Po prostu Przemiana się stała (czy naprawdę, czy tylko w głowie, do tego zaraz dojdziemy). Gregor jest dobrym chłopcem. Trochę samotnik, trochę pracoholik. Praktycznie sam utrzymuje całą rodzinę ze swojej pensji i regularnie odmawia sobie typowo męskich przyjemności, jak pójście "w miasto" i trwonienie ciężko zarobionej floty na przyjemności. Wieczorami woli przesiadywać w domu z rodziną, dla której i tak jest w pewnym sensie "obcy". Można zauważyć, że najbliżsi wykorzystują młodzieńca - ojciec ukrywa przed nim fakt, że zostało mu jednak trochę majątku, a do czasu całkowitej niemożności syna, żadne z trio ojciec, matka, córka nie para się jakąkolwiek fuchą. Tu już przedstawiona jest pozycja Gregora w rodzinie. Niejeden wykopowicz czy użytkownik czanów rozpoznałby w nim tzw. providera - samca omega, czy co tam jest niżej od bety. Bardzo zdolnego, jednakże ze względu na braki w umiejętności prawidłowej socjalizacji, zepchniętego na sam dół drabiny społecznej. Oczkiem w głowie rodziców jest siostra bohatera, która szykowana jest do wkupienia sie w wyższe sfery drogą małżeństwa. Dziewczę wszakże jest urodziwe i uzdolnione, bo pięknie zacina na skrzypcach. Tymczasem Gregor w zdrowiu jest konieczny by zapewnić jej materialny status, w chorobie - całkowicie zbędny. Ona zresztą całkowicie to rozumie i mimo niekoniecznie szczerej chęci i próby opieki nad stworem, pierwsza proponuje pozbycia się go, co całkowicie go już uśmierca, gdyż była jego ulubienicą i ten nóż wbity w jego chitynową skorupę gorszy jest od jabłka co go tka poraniło fizycznie.
Nieszczęśnik nasz pewnego dnia budzi się - po wyjątkowo przerażającym koszmarze (!) - karaluchem. Całe opowiadanie można w pewnym sensie wsadzić gdzieś między horror psychologiczny a realizm magiczny. Wszakże, wydaje się, że wszyscy widzą w protagoniście karalucha. Prawdziwą szkaradę zasługującą może i na litość, ale jedynie w postaci obcasa spadającego obuchem na jej czaszkę czy gdziekolwiek świadomość takiej paskudy może się znajdować. Ale jednak jest to niemożliwe. Przecież, w opowiadaniu nie ma innych elementów wskazujących na potencjalną nierealność świata przedstawionego. Więc może być kwestia percepcji. Wiedząc, że Kafka był niesamowicie zakompleksiony i melancholijny, a także miał podobny zawód do protagonisty Przemiany, można zaryzykować, że Gregor jest zaledwie jego awatarem w tym role-playu, a on odgrywa tam jak zwykle samego siebie.
Ważnym motywem opowiadania jest zjawisko samospełniającej się przepowiedni. Nasz protagonista ZAPEWNE indukował w innych ludziach niechęć poprzez zachowywanie się w sposób, który łatwo określić jako zwyczajnie nieatrakcyjny - niepewność, strach, obcość, introwertyzm, kompleksy itp. itd. Ta niechęć otoczenia wobec niego sprzężyła się z niszczycielskimi uczuciami Gregora i potęgowała je, co powoduje, że mamy tu książkowy przykład autodestrukcyjnej spirali. Tak jak już pisałem, Gregor był dobrym chłopcem, ale to nie wystarczyło. To uczucie chyba obecne jest w każdej pozycji Kafki - zbliżająca się nieuchronna zagłada, mimo prob. Szczerych, prawdziwych. Ale jednak kończy się tak jak w Procesie. Chaos interakcji międzyludzkich i trud związany z bezskutecznymi próbami opanowania tej misternej sztuki jest zbyt przytłaczający dla wielu młodych, inteligentnych i wrażliwych. Stąd ten humor, niecodzienny i obcy. Bo jest on przecież jednym z mechanizmów obronnych, tym najbardziej dojrzałym podobno. Dla takich jak Gregor, Kafka, może jak ty, nie ma innego sposobu sobie radzenia sobie z tymi problemami, które dla wielu sa zwyczajnie abstrakcyjne, ale dla nich, dla ciebie może, są najstraszniejsze, naprawdę. Aczkolwiek nie da się zrobić nic innego, jak śmiać przez łzy i tkwić w tym koszmarze.
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
I jak tam, ktoś jeszcze przeczytał?
Ja tak, jak znajdę więcej czasu i internetu to opiszę wrażenia
Ja tak, jak znajdę więcej czasu i internetu to opiszę wrażenia

Rap MATTers podcast
https://www.youtube.com/c/rapmatters
https://www.youtube.com/c/rapmatters
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
no ja ostatnio w koncu zabralem sie za Mistrza i Malgorzate, jakos nigdy wczessniej sie nie udawalo, ale jest kurwa pieknie, poleconko
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
widze ze temat umarł.
Ja w zwiazku z nagroda prestizowa dla mojej rodaczki zabralem sie za ksiazke bieguni. nie jest to latwa lektura.
rok 2020 spedze rowniez z 365 dniami ze stoicyzmem
Ja w zwiazku z nagroda prestizowa dla mojej rodaczki zabralem sie za ksiazke bieguni. nie jest to latwa lektura.
rok 2020 spedze rowniez z 365 dniami ze stoicyzmem
Re: Klub Książkowy "Ślizgawka"
Zgadzam się z przedmówcami, że "Przemiana" jakoś specjalnie nie porywa, ot, czyta się, nie ma żadnych twistów, wszystko zmierza ku przewidywanemu końcowi niczym forum s****.eu za kadencji sami-wiecie-kogo. Niemniej nie przeszkadzało mi to w czytaniu, bo to opowiadanie, a nie powieść, więc jestem to w stanie złapać na raz.
I nie widzę tutaj wielkiego absurdu, bo przecież George nie zmienił się w robala dosłownie, pod jego bycie robalem można przecież podłożyć bycie chorym psychicznie czy chorym fizycznie w sposób w którym po pierwsze zmienia się wygląd, a po drugie chora osoba nie potrafi się skomunikować z otoczeniem. I to właśnie ta komunikacja jest dla wszystkich najbardziej uciążliwa - George najpierw chce się porozumieć, ale inni nie chcą albo nie potrafią go zrozumieć, on powoli przestaje chcieć jakkolwiek się komunikować, a to skutkuje tym, że każdy jego ruch - w jego mniemaniu niewinny - jest odbierany jako potencjalny atak. Ostatecznie, brak komunikacji wypłukuje wszystkie uczucia rodziny względem "potwora" i to dlatego ta śmierć jest dla nich zbawienna. Trudno mi nie widzieć tu też np. osoby obłożnie chorej, z którą też nie da się porozumieć, a trzeba się nią opiekować i jest swego rodzaju łańcuchem, trzymającym nas ciągle w domu.
Wracając do pierwszego akapitu nie sposób nie widzieć w George'u administratora starego forum, który zmienił się w robala, rodzina (forumowicze) się go bała, a przede wszystkim wstydziła, wszelkie jego próby komunikacji kończyły się nieporozumieniami i w konsekwencji spowodował, że rodzina zerwała się ze smyczy.
I nie widzę tutaj wielkiego absurdu, bo przecież George nie zmienił się w robala dosłownie, pod jego bycie robalem można przecież podłożyć bycie chorym psychicznie czy chorym fizycznie w sposób w którym po pierwsze zmienia się wygląd, a po drugie chora osoba nie potrafi się skomunikować z otoczeniem. I to właśnie ta komunikacja jest dla wszystkich najbardziej uciążliwa - George najpierw chce się porozumieć, ale inni nie chcą albo nie potrafią go zrozumieć, on powoli przestaje chcieć jakkolwiek się komunikować, a to skutkuje tym, że każdy jego ruch - w jego mniemaniu niewinny - jest odbierany jako potencjalny atak. Ostatecznie, brak komunikacji wypłukuje wszystkie uczucia rodziny względem "potwora" i to dlatego ta śmierć jest dla nich zbawienna. Trudno mi nie widzieć tu też np. osoby obłożnie chorej, z którą też nie da się porozumieć, a trzeba się nią opiekować i jest swego rodzaju łańcuchem, trzymającym nas ciągle w domu.
Wracając do pierwszego akapitu nie sposób nie widzieć w George'u administratora starego forum, który zmienił się w robala, rodzina (forumowicze) się go bała, a przede wszystkim wstydziła, wszelkie jego próby komunikacji kończyły się nieporozumieniami i w konsekwencji spowodował, że rodzina zerwała się ze smyczy.
Rap MATTers podcast
https://www.youtube.com/c/rapmatters
https://www.youtube.com/c/rapmatters