OFFTOPIC FILMOWY
Moderatorzy: gogi, con shonery
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Zachecony zlotymi palamami z cannes poszedlem do kina wczoraj na “anatomie upadku” no i nie czaje zachwytow, a moze takie ambitne kino i EPISTEMIOLOGICZNE DRAMATY SADOWE nie sa dla mnie. Psychologicznie film dobry, glowna rola swietna i rola syna tez ale juz watek samobojczy czy technikalia procesu sadowego mocno naciagane, az zakrawajace o smiesznosc i infantylnosc
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Bracia ze stali, mega mocny emocjonalnie film, kurwa. Mało brakło i bym się rozkleił jak dziecko. Kolega mi napisał, żeby przed obejrzeniem nie czytać nic o tym filmie i wam też polecam nie zaznajamiać się z tą historią przed seansem
Re: OFFTOPIC FILMOWY
@wujot ja na scenie po napisach pokazującej chyba zapowiedź kolejnego filmu z uniwersum wrestlingowego się rozpłakałem
Spoiler
po prostu za mocne to było jak Chris Benoit zajebał siebie, swoje dziecko i żone
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Zajebisty film i podpisuje się pod tymi slowami
-
- Posty: 969
- Rejestracja: 24 kwie 2019, 23:12
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Ktoś się cieszy równie mocno jak ja, ze jutro w końcu premiera drugiej części Diuny? 

Re: OFFTOPIC FILMOWY
poszukuje filmow, ktore ekranizuja amerykanska mlodziez - imprezy, high school, narkotyki, wojny gangow, wulgarnosc, glupkowaty rasistowski humor. No doslownie filmy, w ktorych intro mogloby byc Bruce Springsteen - Born in the USA. Przyjme doslownie wszystkie propozycje, moga byc tez seriale, zebym mial juz na przyszlosc jak bede czegos szukal w tym temacie
od siebie polecam Good Boys (2019), male zaskoczenie jak dla mnie. Dawno tak nie parskalem jak na tym filmie. I jeszcze Fast Times at Ridgemont High (1982) - swietny film na wieczor
Spoiler
wszystko jest fikcja literacka
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Ode mnie oczywiście głos na połowę filmów, w których paluchy maczał John Hughes (choć jeżeli szukasz narkotyków, wulgarności i wojen gangów to raczej nie ten adres) - Sixteen Candles (1984), The Breakfast Club (1985), Ferris Bueller's Day Off (1986), Some Kind of Wonderful (1987), z filmów od innych autorów American Graffiti (1973), Stand and Deliver (1988), Pump Up the Volume (1990) Dazed and Confused (1993). To tak na szybko, co przyszło mi do głowy, gdybym miał coś wybrać na szybko z powyższego, to najbardziej lubię chyba Dazed and Confused, choć Ferris Bueller jest niewątpliwie jednym z fajniejszych bohaterów w historii kina.
A co do seriali mój faworyt jest jeden - Freaks and Geeks.
A co do seriali mój faworyt jest jeden - Freaks and Geeks.
Re: OFFTOPIC FILMOWY
O panie, to żeś zapytał o gałązkę kina, do której mam szczególny sentyment.
No to raz, raz, szybciutko, bo szkoda czasu. Wszystko to, co pan @gogi powiedział. John Hughes to autor obowiązkowy. Chociaż to już trochę wykracza poza ramy kina licealno/koledżowego, to ekipa z jego filmów zagrała w Ogniach św. Elma Joela Schumachera, ale to raczej opowieść o tym, jaką życie jest kurwą po okresie studencko-szkolnym.
Szkoła uczuć już w momencie premiery śmierdziała kiczem i banałem, ale Mandy Moore była wówczas słodziutka, więc chociaż dla scen, w których śpiewa warto odhaczyć.
Natomiast z produkcji, które warto zobaczyć - zarówno nowszych, jak i starszych, to:
Menażeria (PIERDOLONE ARCYDZIEŁO, A BLUTO BELUSHIEGO TO PIERDOLONY KRÓL! Aż sobie chyba odpalę na dniach)
Zemsta frajerów (CIARY PRZY FINALE ZAWSZE),
Gorzka siedemnastka (Hailee Steinfeld robi robotę),
Earl i ja, i umierająca dziewczyna,
Pitch Perfect,
Cała ona,
Szkoła melanżu,
American Pie i wszystkie kolejne części (dla porównania, oczywiście),
High School Musical (można kręcić bekę, ale bez tego filmu Zac Efron nie stałby się gwiazdą kina, a Vanessa Hudgens nie cieszyłaby naszych oczu, a nawet Olivia Rodrigo by nie śpiewała, bo przecież karierę rozpoczął jej rimejko-sikłel serialowy),
Dziewczyna z komputera,
Lady Bird,
Supersamiec,
Łatwa dziewczyna,
Footlose (wersja z 1984 TOP, chociaż w rimejku jest Julianne Hough, która jest niezłą szprychą),
Stań przy mnie,
22 Jump Street
Zwariowana noc (1987)
Emergency (2022)
Cudowne tu i teraz
Projekt X
Dziewczyny z drużyny
Jeżeli chodzi o spokojniejsze kino gadane, wręcz festiwalowe, to moje serduszko parę lat temu skradło Columbus z Haley Lu Richardson.
Jeżeli chodzi o poważniejsze produkcje, to lata temu w ryj dały mi Przekleństwa niewinności. BTW, Kirsten Dunst, uwielbiam cię, wiem, że to czytasz.
Szczególne miejsce w moim sercu ma To nie jest kolejna komedia dla kretynów. Film, który został totalnie niezrozumiany przez krytykę filmową, idealnie drący łacha ze wszystkich stereotypów dotyczących komedii młodzieżowych, typu, kurwa, musicalowa scena tańca czy wejście w zwolnionym tempie. Do tego to po prostu wyborna parodia filmów młodzieżowych z lat 80 i 90. No chociażby scena parodiująca The Breakfast Club jest piękna.
Jeżeli chodzi o seriale, to odpalaj chomikuj i szukaj kolejnych sezonów BEVERLY HILLS, 90210, żeby zobaczyć, jak Ameryczka żyła na bogato, gdy Polaki odkrywali McDonalds i pierwszą Molestę. No i św. pamięci Luke Perry to był przekot.
Natomiast moim serialowym guilty pleasure jest Glee. Z sezonu na sezon serial zjadał własny ogon i był okładany pałką poprawności politycznej, gdzie każdy ruchał każdego i w dowolnym momencie mógł zmienić płeć, co z finalnymi oskarżeniami o to, że główna bohaterka mobbingowała część obsady i uprzykrzała im życie, pokazuje Hollywood w pigułce. Dorzuć do tego, że główny bohater się zaćpał, najlepsza dupeczka z serialu się utopiła, a inny ważny bohater bohatyrnął, gdy okazało się, że jest pedobearem, to mamy prawdopodobnie najbardziej pechowy serial w historii xD Ale... kurwa no, Glee trochę zmieniło zasady kina młodzieżowego. To już nie napakowani atleci byli głównymi bohaterami, tylko przegrywy, ci którzy zawsze dostawali od życia na mordę kopa. Do tego lubię stronę muzyczną tego serialu, który przecież przywrócił do żywych Don't Stop Believin'.
I na koniec film trochę zapomniany, ale też pozwolę go sobie nazwać arcydziełem, czyli Fame z 1980 roku. Alan Parker nie pierdolił się w tańcu i pokazał, że przeżycie w szkole artystycznej wymaga ogromnej dozy zaparcia i chęci do pracy, gdy finalnie i tak nie wiadomo, czy zrobisz karierę i zdobędziesz sławę, czy będziesz kelnerem w podrzędnej knajpie, który marzy o wielkiej scenie. Już dawno tego filmu nie widziałem, ale pamiętam, jak dawniej mocno na mnie zadziałał. No i Irene Cara w obsadzie. BTW, rimejku z 2009 roku oczywiście unikać.
No to raz, raz, szybciutko, bo szkoda czasu. Wszystko to, co pan @gogi powiedział. John Hughes to autor obowiązkowy. Chociaż to już trochę wykracza poza ramy kina licealno/koledżowego, to ekipa z jego filmów zagrała w Ogniach św. Elma Joela Schumachera, ale to raczej opowieść o tym, jaką życie jest kurwą po okresie studencko-szkolnym.
Szkoła uczuć już w momencie premiery śmierdziała kiczem i banałem, ale Mandy Moore była wówczas słodziutka, więc chociaż dla scen, w których śpiewa warto odhaczyć.
Natomiast z produkcji, które warto zobaczyć - zarówno nowszych, jak i starszych, to:
Menażeria (PIERDOLONE ARCYDZIEŁO, A BLUTO BELUSHIEGO TO PIERDOLONY KRÓL! Aż sobie chyba odpalę na dniach)
Zemsta frajerów (CIARY PRZY FINALE ZAWSZE),
Gorzka siedemnastka (Hailee Steinfeld robi robotę),
Earl i ja, i umierająca dziewczyna,
Pitch Perfect,
Cała ona,
Szkoła melanżu,
American Pie i wszystkie kolejne części (dla porównania, oczywiście),
High School Musical (można kręcić bekę, ale bez tego filmu Zac Efron nie stałby się gwiazdą kina, a Vanessa Hudgens nie cieszyłaby naszych oczu, a nawet Olivia Rodrigo by nie śpiewała, bo przecież karierę rozpoczął jej rimejko-sikłel serialowy),
Dziewczyna z komputera,
Lady Bird,
Supersamiec,
Łatwa dziewczyna,
Footlose (wersja z 1984 TOP, chociaż w rimejku jest Julianne Hough, która jest niezłą szprychą),
Stań przy mnie,
22 Jump Street
Zwariowana noc (1987)
Emergency (2022)
Cudowne tu i teraz
Projekt X
Dziewczyny z drużyny
Jeżeli chodzi o spokojniejsze kino gadane, wręcz festiwalowe, to moje serduszko parę lat temu skradło Columbus z Haley Lu Richardson.
Jeżeli chodzi o poważniejsze produkcje, to lata temu w ryj dały mi Przekleństwa niewinności. BTW, Kirsten Dunst, uwielbiam cię, wiem, że to czytasz.
Szczególne miejsce w moim sercu ma To nie jest kolejna komedia dla kretynów. Film, który został totalnie niezrozumiany przez krytykę filmową, idealnie drący łacha ze wszystkich stereotypów dotyczących komedii młodzieżowych, typu, kurwa, musicalowa scena tańca czy wejście w zwolnionym tempie. Do tego to po prostu wyborna parodia filmów młodzieżowych z lat 80 i 90. No chociażby scena parodiująca The Breakfast Club jest piękna.
Jeżeli chodzi o seriale, to odpalaj chomikuj i szukaj kolejnych sezonów BEVERLY HILLS, 90210, żeby zobaczyć, jak Ameryczka żyła na bogato, gdy Polaki odkrywali McDonalds i pierwszą Molestę. No i św. pamięci Luke Perry to był przekot.
Natomiast moim serialowym guilty pleasure jest Glee. Z sezonu na sezon serial zjadał własny ogon i był okładany pałką poprawności politycznej, gdzie każdy ruchał każdego i w dowolnym momencie mógł zmienić płeć, co z finalnymi oskarżeniami o to, że główna bohaterka mobbingowała część obsady i uprzykrzała im życie, pokazuje Hollywood w pigułce. Dorzuć do tego, że główny bohater się zaćpał, najlepsza dupeczka z serialu się utopiła, a inny ważny bohater bohatyrnął, gdy okazało się, że jest pedobearem, to mamy prawdopodobnie najbardziej pechowy serial w historii xD Ale... kurwa no, Glee trochę zmieniło zasady kina młodzieżowego. To już nie napakowani atleci byli głównymi bohaterami, tylko przegrywy, ci którzy zawsze dostawali od życia na mordę kopa. Do tego lubię stronę muzyczną tego serialu, który przecież przywrócił do żywych Don't Stop Believin'.
I na koniec film trochę zapomniany, ale też pozwolę go sobie nazwać arcydziełem, czyli Fame z 1980 roku. Alan Parker nie pierdolił się w tańcu i pokazał, że przeżycie w szkole artystycznej wymaga ogromnej dozy zaparcia i chęci do pracy, gdy finalnie i tak nie wiadomo, czy zrobisz karierę i zdobędziesz sławę, czy będziesz kelnerem w podrzędnej knajpie, który marzy o wielkiej scenie. Już dawno tego filmu nie widziałem, ale pamiętam, jak dawniej mocno na mnie zadziałał. No i Irene Cara w obsadzie. BTW, rimejku z 2009 roku oczywiście unikać.

Re: OFFTOPIC FILMOWY
dont stop believin to finał sopranos trzy lata wczesniej przywrócił do żywych
ode mnie do wymienionych wyzej mozna dorzucic
American Honey
Doom Generation
Jawbreaker
Career Opportunities ( ale tylko dla jennifer connelly
)
jeszcze Wild Things z 1998 może by się jakoś pokrętnie zaliczało
i cały młodzieżowy wątek z twin peaks też pasuje
ale uguem wymienione wyzej breakfast club i dazed and confused klasyg
ode mnie do wymienionych wyzej mozna dorzucic
American Honey
Doom Generation
Jawbreaker
Career Opportunities ( ale tylko dla jennifer connelly

jeszcze Wild Things z 1998 może by się jakoś pokrętnie zaliczało
i cały młodzieżowy wątek z twin peaks też pasuje
ale uguem wymienione wyzej breakfast club i dazed and confused klasyg
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Z nowszych to jeszcze Licorice Pizza
Re: OFFTOPIC FILMOWY
drodzy panowie, dziekuje. Daliscie mi duza biblioteke filmow, ktorych pochloniecie zajmie mi na pewno troche czasu. Niektore z nich juz widzialem, ale sa tutaj tez tytuly, na ktorych ogladniecie nie wystarczy mi weekendu - a zamierzam sie zamknac w piwnicy, zeby obejrzec jak najwiecej filmow z tej listy. W ramach rewanzu za wasze napracowanko, moglbym zarekomendowac filmy z gatunku gangsterskich kryminalow. Kiedys publikowalem taki post na forum, ale od tamtej pory doszlo duzo nowych produkcji i tez byloby w czym wybierac. Pzdr, jeszcze raz dzieki za rekomendacje
wszystko jest fikcja literacka
- ConeyIsland
- Posty: 4511
- Rejestracja: 24 mar 2021, 23:12
- Lokalizacja: łódzkie
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Odpaliłem Gdzie jesteś Amando i w 24' minucie wjechał na ekran grubas i mówię no znam twarz... Slaine
3 Pamięć nie zawiodła, katowało się 99 bottles haaa


Spoiler
Spoiler

Re: OFFTOPIC FILMOWY
Jakie filmy według was to must have do obejrzenia? Nigdy nie oglądałem filmów, jedynie obejrzałem parę klasyków typu Szeregowiec Ryan czy Forrest Gump (można chyba je nazwać klasykami?) i czaje się na obejrzenie obu części Bladerunnera. Co powinienem obejrzeć?
- ConeyIsland
- Posty: 4511
- Rejestracja: 24 mar 2021, 23:12
- Lokalizacja: łódzkie
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Chyba zależy co lubisz. Ja nie obejrzałem wielu tzw klasyków ale coś tam jednocześnie z tychże klasyków widziałem. Moje ulubione to chyba 12 gniewnych ludzi i Taksówkarz. Wydaje mi się że najbardziej zmieniły moje postrzeganie kina.
Spoiler

Re: OFFTOPIC FILMOWY
kilka na szybko z różnych światów: Nienawiść, Co wydarzyło się w Madison County, Psychoza, Chłopcy z Ferajny, Casablanca, Czas Apokalipsy, Dziecko Rosemary, Batman, Full Metal Jacket, Lśnienie, Filadelfia, Annie Hall
Re: OFFTOPIC FILMOWY
Zapach kobiety mordo
Re: OFFTOPIC FILMOWY
pulp fiction, siedem, milczenie owiec
@Połas piękny post btw muszę sobie pododawac te wszystkie rzeczy
@Połas piękny post btw muszę sobie pododawac te wszystkie rzeczy

Re: OFFTOPIC FILMOWY
Dziękuję!
Jeszcze kilka tytułów mi się przypomniało. Oczywiście, tak jak napisał @hwjsk, American Honey to pozycja obowiązkowa. W tym filmie jest tyle energii, wolności i taki klimat, że klękajcie narody! Scena tańca w zielonej sukience do Rihanny to klasyk w momencie premiery.
Idąc dalej tokiem kina wychodzącego z budynku szkoły, ale skupiającego się na młodych, nie wiem, naprawdę nie wiem, jak mogłem pominąć genialne Spring Breakers. Dlatego też przepraszam za ten grzech i serdecznie namawiam każdego do seansu, jeżeli oczywiście ktoś nie widział. Harmony Korine pięknie bawi się kinem i jego ramami, mieszając prostą historię o utracie niewinności z gangsterską opowiastką w rytmie Gucci Mane'a, dopierdalając do tego jedną wielką imprezę. W obsadzie Selena Gomez, Vanessa Hudgens i Ashley Benson, czyli MIODZIO. Scena tańca w kominiarkach dla mnie topka scen w historii kina. Piękny hołd dla popkultury.
Myśląc o filmografii Vanessy Hudgens przypomniałem sobie o być może trochę telewizyjnym i raczej niezbyt znanym, ale szalenie uroczym filmie Bandslam, gdzie oczywiście mamy niemalże wszystkie elementy kina licealno/koledżowego, czyli zagubiony przegryw, szalona matka, pierwsze ruchanie w sensie lizanie i miłość. No i muzyka; jakoś dziwnym trafem większość filmów, które tutaj wrzucam, ma bardziej lub ciut mniej wyeksponowane muzyczne motywy, no ale jakoś w tę ocierającą się o musical stronę widocznie skręca mój gust.
Zabrakło też oczywistej oczywistości, czyli Step Up'a i jego kolejnych części. Jedynka, wiadomo, klasyk, który sprawił, że Channing Tatum wpierdolił się na grubo do kinowego meja. Ostatnio Robert Ziębiński, pisząc o Footlose, napisał, że każde pokolenie musi mieć swój musical lub film o tańcu i coś w tym jest.
Idąc repertuarem Polsatu jest też pamiętny Wieczny student; kompletnie zapomniałem, że to przecież film z serii National Lampoon.
Mam też sporo sympatii do Take Me Home Tonight, chociaż absolutnie nie nazwałbym tego filmu w żadnym aspekcie najlepszym. Po prostu milutkie kino, które gdzieś tam uderza też w sentymentalną nutę. Swoją drogą, bardzo lubię zwiastun tego filmu.
I inna oczywista oczywistość, czyli Wredne dziewczyny. Muszę sobie przypomnieć oryginał, ale jestem po seansie nowej odsłony i Reneé Rapp skradła tam moje serduszko. Chętnie bym kiedyś zobaczył broodwayowski musical.
BTW, 20 lat minęło, a Tina Fey wciąż wygląda tak samo

Idąc dalej tokiem kina wychodzącego z budynku szkoły, ale skupiającego się na młodych, nie wiem, naprawdę nie wiem, jak mogłem pominąć genialne Spring Breakers. Dlatego też przepraszam za ten grzech i serdecznie namawiam każdego do seansu, jeżeli oczywiście ktoś nie widział. Harmony Korine pięknie bawi się kinem i jego ramami, mieszając prostą historię o utracie niewinności z gangsterską opowiastką w rytmie Gucci Mane'a, dopierdalając do tego jedną wielką imprezę. W obsadzie Selena Gomez, Vanessa Hudgens i Ashley Benson, czyli MIODZIO. Scena tańca w kominiarkach dla mnie topka scen w historii kina. Piękny hołd dla popkultury.
Myśląc o filmografii Vanessy Hudgens przypomniałem sobie o być może trochę telewizyjnym i raczej niezbyt znanym, ale szalenie uroczym filmie Bandslam, gdzie oczywiście mamy niemalże wszystkie elementy kina licealno/koledżowego, czyli zagubiony przegryw, szalona matka, pierwsze ruchanie w sensie lizanie i miłość. No i muzyka; jakoś dziwnym trafem większość filmów, które tutaj wrzucam, ma bardziej lub ciut mniej wyeksponowane muzyczne motywy, no ale jakoś w tę ocierającą się o musical stronę widocznie skręca mój gust.
Zabrakło też oczywistej oczywistości, czyli Step Up'a i jego kolejnych części. Jedynka, wiadomo, klasyk, który sprawił, że Channing Tatum wpierdolił się na grubo do kinowego meja. Ostatnio Robert Ziębiński, pisząc o Footlose, napisał, że każde pokolenie musi mieć swój musical lub film o tańcu i coś w tym jest.
Idąc repertuarem Polsatu jest też pamiętny Wieczny student; kompletnie zapomniałem, że to przecież film z serii National Lampoon.
Mam też sporo sympatii do Take Me Home Tonight, chociaż absolutnie nie nazwałbym tego filmu w żadnym aspekcie najlepszym. Po prostu milutkie kino, które gdzieś tam uderza też w sentymentalną nutę. Swoją drogą, bardzo lubię zwiastun tego filmu.
I inna oczywista oczywistość, czyli Wredne dziewczyny. Muszę sobie przypomnieć oryginał, ale jestem po seansie nowej odsłony i Reneé Rapp skradła tam moje serduszko. Chętnie bym kiedyś zobaczył broodwayowski musical.
BTW, 20 lat minęło, a Tina Fey wciąż wygląda tak samo

