[IDM/downtempo] Boards of Canada - Music Has the Right to Children (1998)

[mql]

Okładka

Tracklista:
1. Wildlife Analysis
2. An Eagle in Your Mind
3. The Color of the Fire
4. Telephasic Workshop
5. Triangles & Rhombuses
6. Sixtyten
7. Turquoise Hexagon Sun
8. Kaini Industries
9. Bocuma
10. Roygbiv
11. Rue the Whirl
12. Aquarius
13. Olson
14. Pete Standing Alone
15. Smokes Quantity
16. Open the Light
17. One Very Important Thought

Spoiler

albumu wariatów ze Szkocji przedstawiać nie trzeba, ale wczoraj (niestety przegrał z Lechem Poznań w rankingu wagi wydarzeń) obchodził 25 rocznicę powstania i z tego względu wypadałoby wrócić, a moze dawno nie słuchaliście Roygbivu albo nie uroniliście łezki przy Turquoise Hexagon Sun, więc kurwa odpalać i nie czekać

ile/10 co jest Waszym ulubionym trackiem odpowiadajcie w komentarzach prosze o łapki w górę

[szpilman]

Najczęściej słucham Happy Cycling, choć nie jest to pełnoprawny człon wydawnictwa, a okazjonalny bonus track, ale piękne dźwięki tam wchodzą w 5 minucie więc warto o tym wspomnieć.
One very importnat thought to piękne outro, cudowna melodyjka nasuwająca mi skojarzenia z jakimś etapem w życiu, który właśnie dobiegł końca, ale nie czujemy z tego powodu smutku, a raczej podekscytowanie z powodu czekających na nas nowych doświadczeń.
Ponadto bardzo lubię Sixtyten i oczywiście flagowe turkusowe słoneczko.

Ogólnie słabo znam wydawnictwo więc będę nadrabiał zaległości.

[ART]

oorange

tutaj link do olson v3 jesli ktos nie znal, wg mnie duzo lepsza niz albumowa - https://www.youtube.com/watch?v=L9pJBFAsJGs

[kid]

10 kurwa/10 i an eagle in your mind chociaz musialem sprawdzac tera bo chyba nigdy nie sluchalem tego inaczej niz w calosci. przejebane dzielo i geogaddi takze

[Nedvved]

BoC to jest niepodrabialny klimat, najlepszy nośnik na wspomnienia i nostalgię, soundtrack do lądowania UFO na zamglonej łące.

10/10

[tomtom]

Mi się zawsze trochę kojarzyło z Emancipatorem, ale to jednak nieco inny lot. Świetna płyta, której potrafię słuchać tylko w całości.

[ART]

mi sie za to emancipator (przynajmniej na soon it will be cold enough) zawsze kojarzyl z intrem do na dobre i na złe