Ja to biorę Łonę takiego jaki jest i nie marudzę. Przecież dobrze wiadomo, że rapowo to on już prochu nie wymyśli. Wystarczy, że wciąż jest w stanie opowiadać niepodrabialne historie na takich ładnych jazzowych bitach. Zastanawiam się, ilu w ogóle raperów w Polsce byłoby w stanie udźwignąć taki projekt, żeby nie skończyło się to egocentrycznym pierdoleniem, jak na każdej ich płycie.