Na jednej z planet Układu Słonecznego
Zakrywam wieko, stawiam kamień na niego
Wilku wdz mi daje piksy, wale konia na obcego
Chodź z nami na boisko jest blisko armagedon
Dzwoni telefon, dzwoni twój demon, to mój pokemon
Z dnia na dzień ja powracam na rejon z nadzieją
W twoim własnym mieście czeka cię wpierdol
A jak nie wpierdol to chuj ci w berło
Leżysz u naszych butów, odbija ci się spermą
Na TAK rozpatruję twe podanie o wpierdol
Ksywe masz sznycel, badasz w ogóle tarczyce?
Swoich ludzi kocham, a policji nienawidzę (elo)
Tu rycho psycho pękniesz jak mury miasta jerycho
Drinki doskonałe i szemrane towarzycho
Ciągle powtarzamy, że każdy pies to faja
Każdy z nich to pajac, pierdoli zamiast działać
Masz co szamać? A niektórzy nie mają
Się wożą i srają, niż dupę brudną mają
Wszyscy na wpierdol czekają, choć dostają – nie pękają
Tu przed śmiercią sakramentu rozgrzeszenia nie dają
Wyciskamy Cię kurwo jak cytrynę, w sześciu
W południe, na Południowym Śródmieściu
Gdzie się patrzysz? Tu się patrz - mi w oczy skurwielu
Tylko grubość portfela mnie odróżnia od menelów
Już od małolata wsadzaliśmy kije w dupę
Nie sztuką jest wyjebać sztukę, wjebać sztukę
Ssij go kurwo ssij tak ci powiem bez ogródek
Brat, zabij nudę, poczuj dumę
To jakbym trzymał fiuta w zębach Eriki Steinbach
Czuć świąteczny klimat, odjebalem karpia i zalalem wache
Talerza dojadam i zapuszczam trance życie ma sens
Jeszcze jeden mach, jeszcze jeden skręt
Ref:
Choć minęło wiele lat i dni
Choć spalilem w pizde kartek
To w końcu po coś się śni
Zmieniam kartę, lecę z fartem
Yo skurwysyny, wy głupie kutasy
Wiesz co to znaczy, to my polacy
A przecież mogłeś z nami z jednej wazy
Homary i kraby podają mi szmaty na tacy
Smażę borcham bakam palę
scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają
Jedni spoko, drudzy mają żale, ale
ziomom bijemy piątki, pedały walczą z żalem
Zamiast słowa leczyć preferuję kurwy zabić.
hiszpańska hydroksyzyna smakuje dokładnie jak wasabi
Koniec cyrku, odmóżdżeńcy robią z tego Big Cyc
Bo sorry mała ale nam nie chodzi o freesbie
Uwe, uwe, rozjebał kolarzówe
Tworzymy niekończący się numer z istniejących wersów
Re: Tworzymy niekończący się numer z istniejących wersów
Na jednej z planet Układu Słonecznego
Zakrywam wieko, stawiam kamień na niego
Wilku wdz mi daje piksy, wale konia na obcego
Chodź z nami na boisko jest blisko armagedon
Dzwoni telefon, dzwoni twój demon, to mój pokemon
Z dnia na dzień ja powracam na rejon z nadzieją
W twoim własnym mieście czeka cię wpierdol
A jak nie wpierdol to chuj ci w berło
Leżysz u naszych butów, odbija ci się spermą
Na TAK rozpatruję twe podanie o wpierdol
Ksywe masz sznycel, badasz w ogóle tarczyce?
Swoich ludzi kocham, a policji nienawidzę (elo)
Tu rycho psycho pękniesz jak mury miasta jerycho
Drinki doskonałe i szemrane towarzycho
Ciągle powtarzamy, że każdy pies to faja
Każdy z nich to pajac, pierdoli zamiast działać
Masz co szamać? A niektórzy nie mają
Się wożą i srają, niż dupę brudną mają
Wszyscy na wpierdol czekają, choć dostają – nie pękają
Tu przed śmiercią sakramentu rozgrzeszenia nie dają
Wyciskamy Cię kurwo jak cytrynę, w sześciu
W południe, na Południowym Śródmieściu
Gdzie się patrzysz? Tu się patrz - mi w oczy skurwielu
Tylko grubość portfela mnie odróżnia od menelów
Już od małolata wsadzaliśmy kije w dupę
Nie sztuką jest wyjebać sztukę, wjebać sztukę
Ssij go kurwo ssij tak ci powiem bez ogródek
Brat, zabij nudę, poczuj dumę
To jakbym trzymał fiuta w zębach Eriki Steinbach
Czuć świąteczny klimat, odjebalem karpia i zalalem wache
Talerza dojadam i zapuszczam trance życie ma sens
Jeszcze jeden mach, jeszcze jeden skręt
Ref:
Choć minęło wiele lat i dni
Choć spalilem w pizde kartek
To w końcu po coś się śni
Zmieniam kartę, lecę z fartem
Yo skurwysyny, wy głupie kutasy
Wiesz co to znaczy, to my polacy
A przecież mogłeś z nami z jednej wazy
Homary i kraby podają mi szmaty na tacy
Smażę borcham bakam palę
scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają
Jedni spoko, drudzy mają żale, ale
ziomom bijemy piątki, pedały walczą z żalem
Zamiast słowa leczyć preferuję kurwy zabić.
hiszpańska hydroksyzyna smakuje dokładnie jak wasabi
Koniec cyrku, odmóżdżeńcy robią z tego Big Cyc
Bo sorry mała ale nam nie chodzi o freesbie
Uwe, uwe, rozjebał kolarzówe
Dzisiaj słucham gówien jak Où t'es papa où t'es
Zakrywam wieko, stawiam kamień na niego
Wilku wdz mi daje piksy, wale konia na obcego
Chodź z nami na boisko jest blisko armagedon
Dzwoni telefon, dzwoni twój demon, to mój pokemon
Z dnia na dzień ja powracam na rejon z nadzieją
W twoim własnym mieście czeka cię wpierdol
A jak nie wpierdol to chuj ci w berło
Leżysz u naszych butów, odbija ci się spermą
Na TAK rozpatruję twe podanie o wpierdol
Ksywe masz sznycel, badasz w ogóle tarczyce?
Swoich ludzi kocham, a policji nienawidzę (elo)
Tu rycho psycho pękniesz jak mury miasta jerycho
Drinki doskonałe i szemrane towarzycho
Ciągle powtarzamy, że każdy pies to faja
Każdy z nich to pajac, pierdoli zamiast działać
Masz co szamać? A niektórzy nie mają
Się wożą i srają, niż dupę brudną mają
Wszyscy na wpierdol czekają, choć dostają – nie pękają
Tu przed śmiercią sakramentu rozgrzeszenia nie dają
Wyciskamy Cię kurwo jak cytrynę, w sześciu
W południe, na Południowym Śródmieściu
Gdzie się patrzysz? Tu się patrz - mi w oczy skurwielu
Tylko grubość portfela mnie odróżnia od menelów
Już od małolata wsadzaliśmy kije w dupę
Nie sztuką jest wyjebać sztukę, wjebać sztukę
Ssij go kurwo ssij tak ci powiem bez ogródek
Brat, zabij nudę, poczuj dumę
To jakbym trzymał fiuta w zębach Eriki Steinbach
Czuć świąteczny klimat, odjebalem karpia i zalalem wache
Talerza dojadam i zapuszczam trance życie ma sens
Jeszcze jeden mach, jeszcze jeden skręt
Ref:
Choć minęło wiele lat i dni
Choć spalilem w pizde kartek
To w końcu po coś się śni
Zmieniam kartę, lecę z fartem
Yo skurwysyny, wy głupie kutasy
Wiesz co to znaczy, to my polacy
A przecież mogłeś z nami z jednej wazy
Homary i kraby podają mi szmaty na tacy
Smażę borcham bakam palę
scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają
Jedni spoko, drudzy mają żale, ale
ziomom bijemy piątki, pedały walczą z żalem
Zamiast słowa leczyć preferuję kurwy zabić.
hiszpańska hydroksyzyna smakuje dokładnie jak wasabi
Koniec cyrku, odmóżdżeńcy robią z tego Big Cyc
Bo sorry mała ale nam nie chodzi o freesbie
Uwe, uwe, rozjebał kolarzówe
Dzisiaj słucham gówien jak Où t'es papa où t'es
Re: Tworzymy niekończący się numer z istniejących wersów
Chaczapuri z imeruli jak prawilny Gruzin
Ty, weź wypierdalaj jak ci się nudzi
Ty, weź wypierdalaj jak ci się nudzi
Koks i dziwkę brałeś cichcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem