Alchemist wreszcie po tych mega nudnych instrumentalach wypuścił coś z iskrą. Wręcz gorące są niektóre kompozycje. Bronson też dobrze ale trochę monotonie, oczywiście jak to po nim z charyzmą i wyrazistością ale momentami za długie te jego wywody. Ogólnie dobra epka. Polecam fanom i nie tylko.
mi się podoba, przy niektórych linijkach się uśmiechnąłem, lubię jak bronson nawija, a jak robi to na tak ładnie wysmażonych(trzymając się tematyki kulinarnej) produkcjach alchemista to już wgl jestem na tak.
wydaje się że to jego najlepszy projekt od czasu Mr. Wonderful (swoją drogą to musze sobie do niego wrocić, już dawno nie słuchałem a to zajebisty album jest)
równy zarówno bitowo jak i tekstowo, troche mało zróżnicowany stylowo ale przez to że krótki to ten fakt nie przeszkadza aż tak bardzo
A mi się najbardziej podoba track otwierający, świetny początek płyty i największa w tym zasługa Alchemista.
A najbardziej nie podoba mi się budowa tych tracków, brak wyraźnie obudowanych mocnych refrenów które zostają w pamięci i które na Mr.Wonderful były zajebiście zrobione (mój ulubiony krążek Bronsolino). Tutaj jest ta bardziej klasyczna twarz grubaska czyli ciągłe nawijanie pod płynący bit, które łatwo zlewa się w jedną całość.
Czasem wrócę z racji słabości do rapera, ale wielkim fanem nie będę czekam na następny krążek