Spoiler
Więc co sądzicie o Ezopie? Grafoman czy genialny tekściarz?
Ja się jaram już z 14 lat, przy czym jeżeli ostatnio wracam do czegoś to głównie do rzeczy nagranych po "None Shall Pass" (razem z tą płytą).
Aesop wtedy znacznie poprawił flow, w końcu jego bity zaczęły być naprawdę ciekawe, bujać jak dzikie i porażać aranżacją, co było o tyle ciekawe, że wcześniej płakano, gdy okazywało się, że Blockhead dostarczy zaledwie 3 bity (kto pamięta Bazooka Tooth, ten wie, dlaczego wówczas pomysł zrobienia bitów przez Aesop Rocka nie był dobry). Choć absolutne mistrzostwo osiągnął dopiero przy "Skelethon" z 2012 i od tamtej pory nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Jeżeli miałbym wskazać najlepsze albumy to postawiłbym nie na kultowe "Labor Days", nie na najlepiej oceniane przez krytyków "None Shall Pass", ale na "Skelethon" i "The Impossible Kid". Przede wszystkim Aesop stał się o wiele przystępniejszy tekstowo, w takim "Blood Sandwich" ze zrozumieniem tekstu w zasadzie nie ma absolutnie żadnego problemu. Do tego zawsze gdzieś strzegł się mówienia o sobie w utworach, a ten bezpośredni ekshibicjonizm w "Gopher Guts" oraz opowieści o depresji na całym "The Impossible Kid" potrafiły być porażające.
Próbki twórczości: