Strona A:
1. Odsłaniam: styl zimnego drania
2. Obrazy i dźwięki
3. Boxerki vs. slipy (wsparcie: BENFX)
4. Cycata małolata
5. Nie jestem, *****, ulicznikiem
6. Powiedzcie co robić
7. Biała dama
Strona B:
1. Kocham moje życie
2. Słowa, słowa, słowa
3. WGDB
4. Pocę się (wsparcie: BENFX)
5. Podjąć decyzję
6. Czekam na okres (wsparcie: SZACH)
7. Leżę
8. Ałtro
„Dlaczego każdy ma się dołować? / Rap to także muzyka rozrywkowa” — nawijał Tede na kultowym albumie „Trzyha: Hajs Hajs Hajs” w 2003 roku, i miał w pełni rację, ale nie każdy wówczas jeszcze to rozumiał. Pozytywna, czyli inaczej tzw. jasna, strona rapu istniała już w latach 90, a jej tematyka liryczna wychodziła poza wąskie uliczne ramy, szczególnie popularne pod koniec ubiegłego wieku. Kaliber 44, Thinkadelic, Bolec, OMP, Płomień 81, Wiele CT, Trzyha — można by długo wymieniać. Chcę skupić się tutaj natomiast na raperze o ksywie Prezes, pochodzącym z Goleniowa. Z racji, że miejscowość ta znajduje się blisko Szczecina, śmiało można zaliczyć go do prekursorów szczecińskiego rapu, obok Wiele CT i Snuza. W 2000 roku wydał własnym sumptem na kasecie w limitowanym nakładzie materiał „Odsłaniam: styl zimnego drania”, który tytułem i poligrafią nawiązuje do międzywojennej polskiej kinematografii. Od strony lirycznej to bardzo luzacka produkcja, ale przede wszystkim humorystyczna i nietuzinkowa. Nie jest on wirtuozem mikrofonu, ale potrafi rozbawić słuchacza do łez, emanując przekonywującą nawijką, w której słychać zajawkę. Na albumie znajdują się utwory o kobiecych piersiach i okresie, męskiej bieliźnie i pocie, manifest oznajmiający brak związków z ulicznym rapem („Nie jestem, *****, ulicznikiem” można było usłyszeć na początku filmu „Blokersi”) , a także kawałki refleksyjno-egzystencjonalne, takie jak „Biała dama” i „Kocham moje życie”. Strona produkcyjna pozostawia wiele do życzenia, ale to przecież mocny underground, a wybór sampli i ich wykorzystanie po prostu rozwala na łopatki. Dla mnie mistrzostwo.