Dziwna cykl życia ma ta płyta, na ŚLZ spuszczanko, na Ślizgawce jebanko.
Wziąłem se więc i wrzuciłem płytkę do auta i tak se puściłem na krótkim odcinku odsłuch, pierwsze wrażenie to że ta płyta naprawdę brzydko się zestarzała, odłożyłem do schowka i poczekała trochę. Ostatnio miałem dłuższą trasę to wrzuciłem jeszcze raz i kurwa
Nie nagrywa się już takich płyt, raperzy często muszą wybrać czy składają techniczny kawałek z podwójnymi, jakimiś zabawami słownymi czy skupiają się na treści tutaj dostajemy w ryj tym wszystkim na raz. To jest pięknie poskładane, a żeby wyłapać wszystkie smaczki to trzeba kurwa wysilić te szare komórki, już prawie zapomniałem, że kiedyś to było standardem.
To nie jest rap do posłuchania na imprezie czy do puszczenia w przerwie na koncercie, to jest coś więcej. I Biszu wbija chuj w jakieś przyjęte ramy, 16stki? A chuja tam jebne se zwrotkę składającą się z 30 linijek i leci z tym kurwa pięknie. Ta płyta nie trafi do młodzieży, sajko Borysa czy innych kurwa młokosów. Piękna jest, w swojej formie i treści. Płyta dekady.
Na chuj mi rolex, atomowe zegary, budziki?
Teraz jest zawsze teraz, wystarczy umieć liczyć do zera