[dream pop] Cocteau Twins - Heaven or Las Vegas (1990)

[ART]

Spoiler

Spoiler

[vampmoney]

Uber klasyk, kupiłem w tamte wakacje w NL w jakimś sklepie z używanymi cedekami. Uwielbiam wracać i chyba mój ulubiony lp od CT

[szpilman]

Imo dużo gorsze od Treasure, pozbawione trochę dynamiki poprzedniej płyty, bardziej ugrzecznione, mnie tajemnicze, ale wiadomo, że ta płyta to pomnik dreampopu.

[sebring]

klasyk do bycia smutnym, elisabeth fraser na każdej ich płycie robi rzeczy niesamowite

[Parlae]

Podbijam, że Treasure lepsze, ale i tak uwielbiam ten album. Tytułowy kawałek szczególnie.

[emcess]

o tak, tytułowy kawałek to i mógłbym słuchać w wersji Cocteau Twins - Heaven or Las Vegas 10h non stop mix

[ART]

ja mam tak z fotzepolitic pozdro

[SWN]

Prześliczna płytka jak chyba wszystko od pierdolących po elficku brytoli.

Poznałem mając nienajlepszy okres w życiu i pożerając smutne, depresyjne albumy hurtowo, w takich a nie innych okolicznościach wchodziło jeszcze lepiej i - jak zawsze w przypadku takiej muzyki - ciężko docenić w słoneczne wakacje przy basenie, a nie samotnie w piwnicy, więc nie chcąc sobie zepsuć sentymentu wracam wyłącznie przy okazji raczenia się kolorowymi specyfikami i przytulania z dziewczętami.

[Beny]

Zawsze wracam z końcem lata i nigdy się nie nudzi, choć Treasure delikatnie lepsze. Na spółę z slowdive, HANL i innymi smutasami prowadzą mnie przez życie w tej zimniejszej połowie roku.

[Parlae]

Ja tak mam z Beach House. Jak zaczyna się ta smutna pora roku to odpalam którąś z płyt Domku na Plaży (najcześciej Bloom) i od razu cieplej na serduszku się robi. Idealna melancholijna muzyka na jesień/zime.