zajebista płyta, letnia whuj ale nie że przyjemny letniaczek tylko takie kurwa smażące słońce 35 stopni
bardzo chaotyczna, momentami zbyt plastikowo (takashi) inne piosenki wkurwiają (yellow belly), ale w ostatecznym rozrachunku dużo różnych gatunków tu się mija ze sobą, dzieje się dużo i przypomina mi o zajebistym dla mnie okresie jakim byla wiosna i lato 2019 roku
zgadzam się z tym, że ta płyta to smażące słońce 35 stopni, bez kitu coś w tym jest. akurat sobie ostatnio wracałem do niej i nadal spoko się słucha
btw @sebring co miałeś na myśli określając takashi "zbyt plastikowym". pytam bo dla mnie ten numer prawie od razu trafił do top 10 rzeczy od flylo i nic się zbytnio przez te 2 lata w tej kwestii nie zmieniło. bardzo ten utwór przywodzi mi na myśl "do the astral plane" w tym że jest takie psychodeliczne, ale jednocześnie przyjemne i wpadające w ucho. no i to jak się ten numer rozwija z każdą minutą, ten bass... sztos
Dodano po 1 minucie 50 sekundach:
no ale zamysl chodzi o to ze te syntezatorki strasznie mnie draznia, gdzie na takiej cosmogrammie gdzie to brzmialo jak jakaś futurystyczna uszkodzona elektronika probojaca udawac jazzowe granie siedziala zajebiscie