calkiem niezle to brzmi, az do refrenu, wtedy robi sie swietnie. klimatem przypomina mi to 'hej man' anny jurksztowicz. wszystko w tym kawalku rosalie sie zgadza oprocz tej gownogrzywki
A ja mam za to odwrotnie. Wszystko mi się tu zgadza oprócz refrenu. Podkład genialny, jest groove do którego barwa głosu Rosalie pasuje, natomiast jak wjeżdża refren to uszy bolą i odechciewa się wracać do tego. Przesadziła z wyciem i tyle.
Pewnie dlatego, że słucham właściwie tylko rapsów nie za bardzo mi siada Rosalie jako całość, czasami na refrenach jest spoko, ale słuchanie całych numerów nigdy jakichś wielce przyjemnych odczuć we mnie nie wywoływało.
Fajna płyta, zajebiste otwarcie "Spływa", ale później też jest dobrze, oceniając to w kontekście całego gatunku to może się wydawać meh, ale ja to oceniam na tle polskiej muzyki "rozrywkowej" i wg mnie w takim kontekście jest bardzo dobrze, kupię sobie ten album jak go gdzieś zobaczę, np. w biedronce dokąd od niedawna sięgają macki dystrybucji universalu. Chciałbym na trzeciej płycie czegoś jednocześnie oryginalnego i mocno osadzonego w czarnych brzmieniach USA,jakiejś mieszanki Keleli, Lauryn Hill i Missy Elliott IMo nie ma co dziewczyny cisnąć za niedociągnięcia, tylko dopingować bo na naszej smutnej scenie bardzo dobrze, że w ogóle jest i nagrywa
Mimo, że na Rosalie jako wokalistka była dla mnie interesująca to wcześniejsza płyta mi nie podeszła, więc tutaj podchodziłem trochę sceptycznie do materiału. Pozytywnie zaskoczyłem się i zgadzam się ze słowami powyżej, że mamy do czynienia z fajną płytą. Przede wszystkim podoba mi się, że mamy tu materiał w takim klimacie lekko-uwodzicielsko-imprezowym, gdzie za pierwszy człon odpowiadają należycie położone i obrobione wokale Rosalie, a za drugi podkłady, które mimo że są od różnych producentów to brzmią bardzo spójnie pod kątem materiału jako całości + każdy mógłby być singlem. Rafał Smoleń pod względem miksu i masteru odwalił tu kawał dobrej roboty i kolejny raz pokazuje, że rozdaje karty w tym kraju. Po prostu dobra płyta na dobrych kurwa bitach, warto kupić.
Przy okazji props leci dla Full Metal Jacket odpowiedzialnych za oprawę wizualną, bo fajnie wykorzystali z tyłu płyty kod kreskowy jako element op-artu. Komunikacja wizualna wydania fizycznego ciekawsza niż oprawa internetowa materiału (ta mnie odpychała). Szkoda, że zdjęcie z tyłu nie jest okładką płyty, bo stylizacja z grzywką i plastrem jest obrzydliwa.
Lord Acton (1834-1902): "All power tends to corrupt and absolute power corrupts absolutely."
Luke Cage: "Shit happens. Every day, in every city, on every corner. Shit muthaf**kin' happens. And it can happen to you."