jeśli celem jest ocalenie v, to tylko wybór arasaki jest rozsądny, reszta jest po prostu głupia. to oni stworzyli relikt, to oni mają najnowszą technologię, kasę i wszystko w rękach. a co mają moi kumple? po chuj mam iśc z nimi? to takie "niech zdechnę, byle nie korporacja"?
zabijanie członków rodziny to konkretny przypadek, a nie codzienność arasaki. oczywiście, że robią "złe" rzeczy, ale to oni rządza miastem i wkręcenie się do nich jest najwygodniejsze i najbezpieczniejsze. ryzykowne, bo mogą cię z łatwością wychujać, w dodatku ty masz moralnego kaca, ale jeśli zależy ci na przetrwaniu, to tylko ryzyko z arasaką, a nie grajkiem czy osadnikami. a jeśli twoj playthrough to prawdziwe corpo dbające tylko o siebie, to i kaca nie będzie. lepiej być ze złymi, niż przeciwko nim.
ale wiadomo - kumple i tak wpadaja na jakiś cudowny plan i osiągają (pomijając zakończenie z kopią) właściwie to samo, co z ty z korporacją.
a co do samej kopii, to wydaje się to dawać większą nadzieję niż pół roku robienia chuj-wie-czego na Ziemi