Ciekawe dla mnie to, że Ćwiek od nikogo nie dostał głosu. Chyba się nie opłaca ślizgać po gatunkach, w sumie autor ciekawy, ale też nie mój ulubiony, bo czegoś brakuje w klimacie.
Głos na Grzędowicza, bo Sapkowskiemu odjebało już całkowicie.
Ale, że Wegnera tutaj nie ma?!
(A taki Pilipiuk jest, na chuj, to nie wiem...)
Można byłoby też dodać Pawła Majkę, rozwija się chłopak, gorszy od Pilipiuka na pewno nie jest. To jego Metro nie było złe.
Ja czytanie Lema zacząłem od Cyberiady i siadło przyjemnie, podoba mi się w huj ten humor i zagwozdki, historie sie bierze na strzała i zajebiście lekko. teraz się zbieram do Dzienników Gwiazdowych, ale przed tym mam parę innych książek w kolekce
w kwestii polskiego sci-fi to moje rozeznanie niestety nie sięga dalej niż Lem/Zajdel, ale od tego pierwszego przeczytałem już masę książek i na pewno polecam na start Opowieści o pilocie Pirxie lub inny zbiór opowiadań, np Dzienniki gwiazdowe. najbardziej znane Solaris jest przepiękną książką, ale nie dawałbym komuś na start, jest to bardzo rozkminkowa książka i najpierw wolałbym na jakichś lżejszych przykładach się oswoić ze stylem Lema.
a jeżeli chodzi o Zajdla to oprócz Limes inferior czytałem Cylinder Van Troffa i był przekozacki też
[mention]Dunkel[/mention] to metro było tragiczne, jedyna do tej pory książka z uniwersum wydana po polsku, której nie skończyłem. Strasznie topornie typ pisze
[mention]kshaq[/mention] Toż piszę, że chłopak się rozwija. Metro dało mu przede wszystkim pierwszy większy hajs. Generalnie lepiej pisze niż taki Pilipiuk i jest ambitny.
Dukaj. Za każdym razem kiedy czytam cokolwiek od niego biję w duchu pokłony - takie ma facet flow. Na początek chyba najlepsze Inne Pieśni. Albo ewentualnie Extensa - rzecz mniejsza, ale też mniej przystępna IMO.
Solaris to była pierwsza książka Lema którą przeczytałem, do połowy niczym świetny horror, druga połowa nudnawa, ciekawe jak po latach bym do tego podszedł, bo ogólnie bardzo Lema lubię i niezmiernie cenię. Kongres futurologiczny to lektura obowiązkowa dla fanów roku 1984 orwella.
Z mniej znanych pozycji polecam Głowę Kasandry, świetna książka.
Mogło tak być, bo kiedy to wyszło i czytałem to byłem w gimnazjum
Strasznie mi się Achaja podobała, kilka razy przeczytałem cała trylogię i nie były to dla mnie tylko szowinistyczne teksty, wciągnięty byłem w historię.
Dla mnie już typowo gimnazjalną liuteraturą był wtedy Masterton, którego czytałem tylko dla opisów gwałtów, co zrobiło się nudne przy trzeciej książce.
Przeczytałem gdzieś z 1/3 Robota Wiśniewskiego-Snerga i nie wiem wgl o chuj tam chodzi, do końca książki jest taki D.Lynch tylko że pisarski wymieszany z rozkminkami filozoficznymi czy akcja się jakoś bardziej zawiązuje?
Czytałem w zeszłym roku pierwsze polskie fantasy od dawna i był to „Pan Lodowego Ogrodu” wraz z kontynuacjami Grzędowicza. Takie 6,5/10 ale jak lubicie fantasy i szukacie czegoś nowego i innego to można przeczytać.
PLO jest całkiem w porządku.
Pomijając, że się dość spieszyli z wydaniem ostatniej części i korekta pozostawia wiele do życzenia.
Andrzrzej Pilipiuk... No jest jaki jest. Szczerze nie cierpię Wędrowycza, natomiast trylogia Kuzynki jest całkiem fajna, tak samo jak zbiory opowiadań bezJakubowych, czyli np. Cesarska Manierka, czy Aparatus.
Achajka z kolei to wersja fantasy literatury pociągowej, narracja lekka, bzdur bez liku, ale jednak czyta się gładko.
Ćwiek, prócz początków Kłamcy i opka Bajka o Trybach i Powrotach, nie napisał nic fajnego (może jeszcze początek Ciemność Płonie). I jeszcze odwaliło mu lewicowo ostatnio.
Co do kobiecej fantastyki. Jest Magda Kozak, jest Jadowska, jest Agnieszka "Ignite" Hałas, Ania Kańtoch. Wszystkie na zupełnie przyzwoitym poziomie. Dawno temu bank rozbiła Białołęcka Tkaczem Iluzji.
Na liście przydałby się Adam Przechrzta. I Kres.
Może faktycznie ciut zbyt surowo, gdzieś na etapie 3-4 tomu traciłem zainteresowanie i trochę się męczyłem stąd gorsza ocena, za to 1 część polecałbym każdemu. Z plusów - sam zamysł fabularny jest świetny i nie jest to kolejne powielanie kanonów fantasy tylko ciekawy przelot autora. Początkowo trochę sci-fi wplecione w fantasy, później całkowicie przez nie wyparte.
Dodatkowo ja ostatnie lata czytając tylko książki zagraniczne bardzo doceniłem język którym ta jest pisana. przekłady często nie są w stanie przemycić całości klimatu, swojskości i takiej barwy którą tutaj jestem w stanie poczuć dokładniej. w kategorii polskie fantasy uplasowałbym na podium, po Sapkowskim i zastanawiając się czy lepiej bawiłem się przy tym, czy przy meekhańskich pograniczach, bo obie na późniejszym etapie troche się spsuły. Jak nie macie co czytać to sprawdźcie tą pierwszą, nie są długie a jestem ciekaw waszego zdania.
Robimy w innym temacie jakieś swoje ogólne TOP fantastyki?