Lubicie? Czytacie? Macie swoich ulubionych autorów, czy przeczytacie tylko gdy gdzieś natraficie? Wrzucajcie tutaj wiersze które Wam się podobają. Spoiler
Cyprian Kamil Norwid - Moja piosnka
Źle, źle zawsze i wszędzie
Ta nić czarna się przędzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każdym oddechu,
Ona w każdym uśmiechu,
Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie...
Nie rozerwę, bo silna,
Może święta choć mylna,
Może nie chcę rozerwać tej wstążki;
Ale wszędzie — o, wszędzie,
Gdzie ja będę, ta będzie:
Tu w otwarte zakłada się książki,
Tam u kwiatów zawiązką,
Ówdzie stoczy się wąsko,
By jesienne na łąkach przędziwo:
I rozmdleje stopniowo,
By ujednić nanowo
I nanowo się zrośnie w ogniwo.
Lecz, nie kwiląc, jak dziecię,
Raz wywalczę się przecie.
Niech mi puhar podadzą i wieniec!...
I włożyłem na czoło,
I wypiłem, a wkoło
Jeden mówi drugiemu. «Szaleniec!!»
Więc do serca o radę
Dłoń poniosłem i kładę,
Alić nagle zastygnie prawica:
Głośno śmieli się oni,
Jam pozostał bez dłoni,
Dłoń mi czarna obwiła pętlica.
źle, źle zawsze i wszędzie
Ta nić czarna się przędzie;
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każdym oddechu,
Ona w każdym uśmiechu,
Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie.
Lecz, nie kwiląc jak dziecię,
Raz wywalczę się przecie;
Złotostruna, nie opuść mnie, lutni!
Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę — ta serce uleczy!
I zagrałem...
I jeszcze mi smutniej.
Bolo pisze: ↑08 maja 2020, 22:44
Forma przeora ci życie i pole.
Nigdy nie lubiłem, wręcz męczyłem się w szkole na polskim za każdym razem jak przerabialiśmy poezję, gdzie z prozą byłem za pan brat. Ale spróbowałem podejść od nowa do tego i zacząłem od Zbigniewa Herberta, genialnego polskiego poety współczesnego, nazywanego Księciem Polskich Poetów. Twórczość pełna metafizyki, broniąca idei i wartości, która nigdy nie splamiła się współpracą z socjalistycznym aparatem państwowym, a sam autor gardził tymi którzy dla sławy i pieniędzy pisali w ramach socrealizmu peany o Stalinie. Przez co często musiał dorabiać w pracach niezwiązanych z pisarstwem żeby mieć na chleb. Prawdziwy płomienny romantyzm, który sprawił że zamieniłem przesłanie wielkiego filozofa Pomidora na cytat Herberta.
Polecam tomik "Pan Cogito", z którego pochodzi poniższy wiersz
Spoiler
Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
pomijając że ta laurka nie do końca oddaje fakty (herbert opublikował dwa wiersze w paxie w okresie stalinowskim, zdaje się na światowy dzień pokoju albo coś podobnego), to gościa nie da się czytać, nudny jest jak skurwiesyn, bardzo kostyczna poezja, koturnowa
Spoiler
uprzedzając pytania - tak, lepszy od szymborskiej, ale od miłosza gorszy, nobla bym nikomu z tej trójki nie dał
z prlowskich poetów taki białoszewski czy różewicz dużo lepsi
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
Człowiek i zwierzę
Miłość i nienawiść
Wróg i przyjaciel
Ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
Widziałem:
Furgony porąbanych ludzi
Którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
Cnota i występek
Prawda i kłamstwo
Piękno i brzydota
Męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
Widziałem:
Człowieka który był jeden
Występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
Czytam sobie książkę i jak nie lubię tak typowo hm... prostych, bądź naiwnych wierszy miłosnych, tak ten przypadł mi do gustu. Prawdopodobnie przez odpowiednie wplecienie go w resztę.
Namiętny pasterz do swej lubej Christopher Marlowe
Pójdź ze mną, zostań moją miłą,
Iżby nam wspólnie dni słodziło
Wszystko, czym tchną doliny, gaje,
Szczyty gór, bory i ruczaje.
Siądziemy u źródlanej wody,
Tam, gdzie pasterze poją trzody;
Nurt będzie bystrym blaskiem migał,
Ptak nam zaśpiewa swój madrygał.
Z płatków róż będziesz mieć posłanie,
Baldachim dębów nad nim stanie;
Wianek ci będzie czepkiem, cienki
Liść mirtu — płótnem twej sukienki.
Jagniętom gdy przystrzygę wełnę,
Utkam ci szatki, wdzięku pełne;
Trzewiczki dam (gdy chłód i słota)
Z klamrami ze szczerego złota;
Pasek z powoju splotę, ale
Zdobny w bursztyny i korale:
Jeśli to wszystko cię znęciło,
Pójdź ze mną, zostań moją miłą.
Co dzień, w majowy ranek świeży,
Zbudzi cię śpiew i pląs pasterzy:
Jeśli chcesz, by nam dobrze było,
Żyj ze mną i bądź moją miłą.
Przekład: S. Barańczak.
Bolo pisze: ↑08 maja 2020, 22:44
Forma przeora ci życie i pole.
Zamroziłem Twoje łzy, utworzyłem sztylet i wbiłem w mojego kutasa na wieczność.
Zostaje tam jak Excalibur. Czy jesteś Arturem? Powiedz, że tak.
Weź to zimne, stalowe ostrze. Ukradnij je, ukryj w swoim jeziorze.
Tonąłbym z Tobą na zawsze. Musisz oddychać? Bo potrzebuję nieba.