Co tam ostatnio przeczytałem?
Moderatorzy: gogi, con shonery
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
ostatnio przeczytałem najlepszą książkę o sprzedaży jaką w życiu przeczytałem więc gorąco polecam ją wszystkim którzy mają jakikolwiek związek ze sprzedażą. pierwszy raz książka tego typu w 100% spełniała moje oczekiwania - rzeczywiście jest właściwa dla osób pracujących w korpo, właścicieli małych firm, wielkich prezesów czy kogokurwakolwiek
Nigdy więcej nie trać Klienta. Masz 100 dni na zmianę pojedynczej sprzedaży w długotrwałą relację - Joey Coleman
teraz natomiast czytam filipa springera to nowe wydanie wanny z kolumnadą i też bawię się świetnie choć jest to niestety śmiech przez łzy
Nigdy więcej nie trać Klienta. Masz 100 dni na zmianę pojedynczej sprzedaży w długotrwałą relację - Joey Coleman
teraz natomiast czytam filipa springera to nowe wydanie wanny z kolumnadą i też bawię się świetnie choć jest to niestety śmiech przez łzy
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
@badi pokaż mi swoje towary
Set your world on fire, watch your planet burnRupert pisze: jak chce czytac urojenia po narkotykach to czytam sobie fromage jak chce oświecenia to czytam bakłażan prosta rzecz
While swinging in a tire hanging from a flying worm
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Po latach, latach przerwy (ostatnio to sieknąłem całą sagę HP w gimnazjum, także łohoho) powracam sobie powoli do czytania. Zacząłem od dwóch książek, na których podstawie powstały ekranizacje, które bardzo lubię (a w przypadku TNJKDSL to wręcz uwielbiam) - Lokator Rolanda Topora i To Nie Jest Kraj Dla Starych Ludzi Cormacka McCarthy. Tak wiem, film - książka to niepoprawna kolejność
Lokatora skończyłem i te neurotyczne przemyślenia głównego bohatera są świetne, tym bardziej doceniłem grę Polańskiego w ekranizacji. Widać, że zrozumiał tę postać na jakimś głębszym poziomie, może nawet się utożsamił
To Nie Jest... w zasadzie dopiero zacząłem. Czytam w oryginale i rozpierdala mnie język używany przez bohaterów, jak i sposób sformatowania tej książki. Bohaterowie to proste chłopy z południowej prowincji, a co za tym idzie napierdalają sobie w co drugim zdaniu should of zamiast should've, jak i takie typowo kolokwialne konstrukcje jak I done seen some shit... itp. Ciekawi mnie w sumie jak to przełożyli na polski, chyba jak już skończę to sobie z ciekawości przeczytam z jeden rozdział przetłumaczony. Sam sposób narracji jest dość ciekawy, ale chaotyczny, szczególnie to widać jak bohaterowie wykonują serię jakichś czynności. Wygląda to mniej więcej tak: He got out and sat on the ground and looked at the sky and pulled out his gun and... I takie zdanie z and, and, and potrafi się ciągnąć przez 1/4 strony. Można się trochę pogubić, szczególnie, że ramy czasowe tych czynności nie zawsze są jasne - bohater potrafi siedzieć na polowaniu, a po kolejnym and właśnie wchodzi do domu. Jeżeli chodzi o formatowanie, to dialogi nie są wyraźnie zaznaczone i zlewają się z narracją. Ogólnie bardzo ciekawie jest to napisane i jeżeli się jaracie takim odejściem od formy i bardzo lekkim podejściem do jakichkolwiek zasad angola to polecam.
Lokatora skończyłem i te neurotyczne przemyślenia głównego bohatera są świetne, tym bardziej doceniłem grę Polańskiego w ekranizacji. Widać, że zrozumiał tę postać na jakimś głębszym poziomie, może nawet się utożsamił
To Nie Jest... w zasadzie dopiero zacząłem. Czytam w oryginale i rozpierdala mnie język używany przez bohaterów, jak i sposób sformatowania tej książki. Bohaterowie to proste chłopy z południowej prowincji, a co za tym idzie napierdalają sobie w co drugim zdaniu should of zamiast should've, jak i takie typowo kolokwialne konstrukcje jak I done seen some shit... itp. Ciekawi mnie w sumie jak to przełożyli na polski, chyba jak już skończę to sobie z ciekawości przeczytam z jeden rozdział przetłumaczony. Sam sposób narracji jest dość ciekawy, ale chaotyczny, szczególnie to widać jak bohaterowie wykonują serię jakichś czynności. Wygląda to mniej więcej tak: He got out and sat on the ground and looked at the sky and pulled out his gun and... I takie zdanie z and, and, and potrafi się ciągnąć przez 1/4 strony. Można się trochę pogubić, szczególnie, że ramy czasowe tych czynności nie zawsze są jasne - bohater potrafi siedzieć na polowaniu, a po kolejnym and właśnie wchodzi do domu. Jeżeli chodzi o formatowanie, to dialogi nie są wyraźnie zaznaczone i zlewają się z narracją. Ogólnie bardzo ciekawie jest to napisane i jeżeli się jaracie takim odejściem od formy i bardzo lekkim podejściem do jakichkolwiek zasad angola to polecam.
- Bunnymen77
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 kwie 2019, 18:10
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Nie znam powyzszego, ale kilka lat temu czytalem Zabajone Slajdy, gdzie slowotworstwo, derywacje, poplatanie szyku zdania, nagle zmiany czasu, miejsca i osoby sa na porzadku dziennym. Ksiazka traktuje o bezdomnych, uwazam ja za dobra, ale dla mnie ciezka, temat bezdomnosci mnie przytlacza, bylem zdolowany dosc dlugi czas po przeczytaniu.
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Drach Twardocha ma mnóstwo takich zabiegów. Polecam. Zajebista rzecz.
Albo Kacica Kohouta też świetnie napisana.
Albo Kacica Kohouta też świetnie napisana.
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
a dziękuję Wam, sprawdzę co to za ksiunżki
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
probowalem czytac drach, ale po 60 stronach odpuscilem
po przeczytaniu krola, krolestwa i mrofiny, mam wrazenie, ze juz twardoch mnie ncizym nie zaskoczy. pisze chlop na jedno kopyto jednak
po przeczytaniu krola, krolestwa i mrofiny, mam wrazenie, ze juz twardoch mnie ncizym nie zaskoczy. pisze chlop na jedno kopyto jednak
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Drach jest zupełnie inny od w/w wymienionych.
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
nie chodzi mi tu o warstwę powierzchowną.
przyklad: głód i błogosławieństwo ziemi hamsuna to dwie zupełnie różne książki. oprócz może krytyki mieszczaństwa, dosyć popularnej na początku XX wieku, nie ma ani jednej wspólnej cechy między tymi książkami - od stylu do treści. książki, jako całość, są bardzo podobne do swoich protagonistów. głód jest chaotyczny, trochę z tendencją do dłużyzn, rozwlekłych opisów. momentami przeintelektualizowany, zniuansowany, trochę jak główny bohater właśnie. błogosławieństwo ziemi zaś jest surowe i lakoniczne - zupełnie jak Izak, bohater powieści. książka traktująca o pięknie i bogactwie przyrody jest prawie całkowicie pozbawiona opisów przyrody. mężczyźni pozbawieni są zaś niuansów - zwykli chłopi (w większości). kobiety dostały trochę więcej "flavoru".
z kolei wszystkie książki twardocha są podobne - czytając drugą, znajdziesz w niej DNA jego pierwszej przeczytanej przez ciebie książki. czytając kolejne, zobaczysz, że drzewo genealogiczne książek Twardocha przypomina to rodu Buendiów ze Stu Lat Samotności. A jeśli nie czytałeś Stu Lat, to żeby to lepiej zobrazować, przyrównałbym bogactwo genetyczne tworów Twardocha do bogactwa genetycznego typowej rodziny rednecków pochodzących ze słonecznej Alabamy. to samo miałem czytając Manna śmierć w Wenecji i czarodziejską górę. te same, powtarzające się motywy. tylko bohaterowie maja inne daty urodzenia, imiona i profesje. (ale Manna mało czytałem. to większy kaliber zresztą niz twardoch)
przyklad: głód i błogosławieństwo ziemi hamsuna to dwie zupełnie różne książki. oprócz może krytyki mieszczaństwa, dosyć popularnej na początku XX wieku, nie ma ani jednej wspólnej cechy między tymi książkami - od stylu do treści. książki, jako całość, są bardzo podobne do swoich protagonistów. głód jest chaotyczny, trochę z tendencją do dłużyzn, rozwlekłych opisów. momentami przeintelektualizowany, zniuansowany, trochę jak główny bohater właśnie. błogosławieństwo ziemi zaś jest surowe i lakoniczne - zupełnie jak Izak, bohater powieści. książka traktująca o pięknie i bogactwie przyrody jest prawie całkowicie pozbawiona opisów przyrody. mężczyźni pozbawieni są zaś niuansów - zwykli chłopi (w większości). kobiety dostały trochę więcej "flavoru".
z kolei wszystkie książki twardocha są podobne - czytając drugą, znajdziesz w niej DNA jego pierwszej przeczytanej przez ciebie książki. czytając kolejne, zobaczysz, że drzewo genealogiczne książek Twardocha przypomina to rodu Buendiów ze Stu Lat Samotności. A jeśli nie czytałeś Stu Lat, to żeby to lepiej zobrazować, przyrównałbym bogactwo genetyczne tworów Twardocha do bogactwa genetycznego typowej rodziny rednecków pochodzących ze słonecznej Alabamy. to samo miałem czytając Manna śmierć w Wenecji i czarodziejską górę. te same, powtarzające się motywy. tylko bohaterowie maja inne daty urodzenia, imiona i profesje. (ale Manna mało czytałem. to większy kaliber zresztą niz twardoch)
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Właśnie dlatego Drach jest zupełnie inny niż wymieniona przez Ciebie reszta. Od stylu do treści, Drach jest zupełnie czymś innym.
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
frustrująca dyskusja
nie przeczytam i tak. miałem dość po scenach, w których nauczyciel gry na pianinie chciał se podymać młodą panienkę. trochę mam dość tego twardochowego silenia się na naturalizm i relacje damsko-męskie opierające się na czymś między gwałtem a wzajemną nienawiścią. Twardoch tworzy światy brutalne - i tylko takie potrafi, bo ma ograniczoną wyobraźnię.
nie przeczytam i tak. miałem dość po scenach, w których nauczyciel gry na pianinie chciał se podymać młodą panienkę. trochę mam dość tego twardochowego silenia się na naturalizm i relacje damsko-męskie opierające się na czymś między gwałtem a wzajemną nienawiścią. Twardoch tworzy światy brutalne - i tylko takie potrafi, bo ma ograniczoną wyobraźnię.
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Tzn. absolutnie Cie nie namawiam. Ja wynudziłem się strasznie przy Marquezie który imo kompletnie nie porywa, a nawał nazwisk, powtarzających się w kolejnych pokoleniach imion i postaci zlewa się w jedną bezbarwną a na koniec irytującą masę. Nie mowiąc już o absurdalnych historiach z mrówkami czy ogonami... Twardoch jest mocno specyficzny. Coś jak Tarantino, nigdy nie nagra 4 wesel i pogrzebu ale czy to świadczy o jego ograniczonej wyobraźni? ... nie sądzę. Zresztą co to za osąd... skoro pisanie o Warszawie międzywojennej w tak obrazowy sposób przez Ślązaka świadczy imo o niesamowitej wyobraźni. Opis trzech pokoleń ślązaków w Drachu też jest imo bardzo wymagające dla pisarza i wymaga czegoś więcej niż ograniczona wyobraźnia.
Innymi słowy. Przypierdalasz się.
- bardzo duże uogólnienie. Nie działa to tak zawsze u niego imo. Szapiro czy Pokora (ten już wybitnie) są tego najlepszymi przykładami.rubinstein pisze: ↑09 lut 2021, 10:52 relacje damsko-męskie opierające się na czymś między gwałtem a wzajemną nienawiścią
Innymi słowy. Przypierdalasz się.
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
też odniosłem wrażenie że rubinstein sie przypierdala, a nawet nigdy nic od twardocha nie przeczytałem
Set your world on fire, watch your planet burnRupert pisze: jak chce czytac urojenia po narkotykach to czytam sobie fromage jak chce oświecenia to czytam bakłażan prosta rzecz
While swinging in a tire hanging from a flying worm
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Dla każdego rozsądnego człowieka symbolem realizmu magicznego jest Lucius Shepard, Kundera i Grass.
Robię rap, wiec pytają mnie o moje osiedle
Człowieku, ja mówię trzema językami biegle
Człowieku, ja mówię trzema językami biegle
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Realizm magiczny = absurdalne historie?
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
bile = jajca?
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Serio pytam. O realizmie magicznym dowiedziałem się tu i teraz więc po chuj się gorączkujesz? Za wiki:
Poniższe elementy można odnaleźć w wielu powieściach i filmach z dziedziny realizmu magicznego, część z nich można również dostrzec w filmach i powieściach należących do innych gatunków[potrzebny przypis].
Elementy fantastyczne mogą być intuicyjnie „logiczne”, ale nigdy nie są wytłumaczone.
Bohaterowie nie kwestionują logiki magicznego elementu.
Poniższe elementy można odnaleźć w wielu powieściach i filmach z dziedziny realizmu magicznego, część z nich można również dostrzec w filmach i powieściach należących do innych gatunków[potrzebny przypis].
Elementy fantastyczne mogą być intuicyjnie „logiczne”, ale nigdy nie są wytłumaczone.
Bohaterowie nie kwestionują logiki magicznego elementu.
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.
- rubinstein
- Posty: 1097
- Rejestracja: 22 kwie 2019, 11:21
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Realizm magiczny =/= absurdalne historie
Realizm magiczny = symbolizm + folklor + parabole
Realizm magiczny = symbolizm + folklor + parabole
Re: Co tam ostatnio przeczytałem?
Teraz jasne dlaczego sto lat jest chujowe...
Yakuza not mafia, Yakuza wa kazoku.