Właśnie skończyłem pierwszy sezon praktycznie na jedno podejście i jestem oczarowany
Na wstępie podkreślam dla wszystkich, którzy dopiero noszą się z zamiarem nadrobienia: ZACZĘŁO SIĘ TAK SOBIE. Szybko rzucona na klatę duża ilość bohaterów (przede wszystkim myliły mi się wszystkie babeczki), sporo akcji od pierwszych minut gdzie nie do końca łapiemy jeszcze co skąd się wzięło, może (tutaj mocno subiektywnie) unoszący się zapach serialiku o zbuntowanych nastolatkach, ruchaniu się w ukryciu przed rodzicami i tym podobne - nic bardziej mylnego.
Od trzeciego odcinka zaczęła się już zabawa na całego i Dark zdejmuje przywdzianą mu przez duże grono ludzi pelerynkę drugiego Stranger Things, żeby polecieć w stronę Lyncha. Oprócz robiących przekurewską robotę ujęć w lesie, mgły, ulewy, dusznych pomieszczeń dostajemy też pierwszorzędną muzykę (serio, bardzo dawno słyszałem ostatni tak dobry soundtrack w nowej produkcji) grającą czy to podczas srania w portki przechodząc ciemnym tunelem, czy podczas małolackiej załamki rycząc w łóżku. Trzeba pomyśleć w chuuj dużo więcej, niż we wspomnianym Stranger Things, a momentami (rozkminy Noah, narracja naukowca) metafizycznoreligijne przemyślenia trochę rozmywają akcję i mnie osobiście przypominają o zerknięciu na instagrama czy cokolwiek, ale w ostatecznym rozrachunku o to chodziło twórcom i ilość tej nauki została wyważona doskonale w stosunku do prostoty dobrego thrillera, to jest morderstw, tajemnic i wątków pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Świetną zabawę sprawiło mi kombinowanie podczas oglądania, a potem z biegiem odcinków porównywanie moich domysłów z faktycznym rozwiązaniem
trafiłem Mikkela jako ojca Jonasa, trafiłem Jonasa jako podróżnika, nie trafiłem czegośtam z Helgiem
Wsiadam na bandwagon i jak tylko będę miał wolną nockę zabieram się za S02