Spoiler
1. Toyz N Da Hood (feat. Bootsy Collins) [prod. Jake One]
2. The Way Life Used To Be [prod. DJ Battlecat]
3. My Own Way (feat. Mr. Porter) [prod. Mr. Porter]
4. Wonder What It Do (feat. Uncle Chucc) [prod. DJ Battlecat]
5. My F**N House (feat. E-40 & Young Jeezy) [prod. Rick Rock]
6. Peer Pressure (feat. Traci Nelson) [prod. Fredwreck]
7. I Don't Need No B**** (feat. Devin The Dude & Kobe Honeycutt) [prod. DJ Khalil]
8. Platinum (feat. R. Kelly) [prod. Lex Luger]
9. Boom (feat. T-Pain) [prod. Scott Storch]
10. We Rest N Cali (feat. Bootsy Collins & Goldie Loc) [prod. Mr. Porter]
11. El Lay (feat. Marty James) [prod. Scoop DeVille]
12. Gangbang Rookie (feat. Pilot & Mamie Gunn) [prod. Jake One]
13. This Weed Iz Mine (feat. Wiz Khalifa & Latoiya Williams) (prod. Scoop DeVille]
14. Wet [prod. The Cataracs]
15. Take U Home (feat. Daz Dillinger, Kokane & Too Short) [prod. Meech Wells]
16. Sumthin Like This Night (feat. Gorillaz) [prod. Gorillaz]
17. Superman (feat. Willie Nelson)
18. Eyez Closed (feat. John Legend & Kanye West) [prod. Kanye West]
19. Raised In Da Hood [prod. Baby Dubb]
20. It's D Only Thang [prod. David Banner]
21. Cold Game (feat. Latoiya Williams) [prod. Rick Rude]
Odsłuch:
Spoiler
21 kawałków, dużo featuringów i dużo klipów (w większości prostych). Jak dla mnie jest to ostatnia dobra płyta Snoopa, którą mogę przesłuchać prawie w całości (jest nieco za długa przez niepotrzebne, moim zdaniem: Wet, Superman, Platinum, Sumthin Like This Night i może jeszcze jakiś 1 numer).
Większość bitów idealnie pasuje do luźnej nawijki Snoopa, choć nie obyło się kilku wpadek. Jest westowo, funkowo, luźno.
Refreny wpadają w ucho i fajnie wpasowują się w klimat kawałków (moją faworytką jest Traci Nelson w Peer Pleasure - od czasów refrenów u Twinzów i numeru na płycie DJ-a Yelli mam słabość do jej wokalu).
Goście w większości dali radę - od szalonego Boots`ego i resztę wokalistów, po starych znajomych.
Snoop, jak to Snoop. Prochu nie wymyślił, ale w swojej stylistyce sprawdził się dobrze.
Jeśli miałbym wymienić najlepszy album Dogga po 2010 roku, to oczywiście wymieniłbym Doggumentary. Szczerze mówiąc, nawet biorąc pod uwagę całą jego dyskografię, ta płyta znalazłaby się dość wysoko. Oczywiście nie na podium, ale dalej wysoko.
Później już tylko krótkie 7 Days Of Funk na bitach Dam-Funka było fajne, a potem raczej słabo.
Jest czerwiec, za oknem świeci słońce, a ten album idealnie pasuje do takiego klimatu. Myślę, że warto po czasie wracać do tego albumu.