OKŁADKA1. Bustin' at 'Em
2. Hard in da Paint
3. TTG (Trained to Go) [feat. French Montana, YG Hootie, Joe Moses, Suge Gotti & Baby Bomb]
4. Bang (feat. YG Hootie & Slim Dunkin)
5. No Hands (feat. Roscoe Dash & Wale)
6. Bricksquad (feat. Gudda Gudda)
7. Fuck the Club Up (feat. Pastor Troy & Slim Dunkin)
8. Homies (feat. YG Hootie, Popa Smurf & Ice Burgandy)
9. Grove St. Party (feat. Kebo Gotti)
10. O Let's Do It (feat. Cap)
11. Karma (feat. YG Hootie, Popa Smurf & Slim Dunkin)
12. Live by the Gun (feat. RA Diggs & Uncle Murda)
13. For My Dawgs
14. G-Check (feat. YG Hootie, Bo Deal & Joe Moses)
15. Snake in the Grass (feat. Cartier Kitten)
16. Smoke, Drank (feat. Bo Deal, Mouse & Kebo Gotti)
17. Fuck This Industry
bonus: 18. Rumors
19. Gun Sounds
Nie ma tematu o jednym z moim prywatnych klasyków. Został wspomniany w innym temacie, więc należy mu się miejsce. Nie ma co pisać - DAT NIGGA LEX LUGER. Płyta miała ogromny wpływ na wszystko wychodziło później. Jeśli ktoś tego nie zna, niech się wstydzi. Napisałbym które kawałki są moje ulubione, ale jest jedna z bardzo niewielu płyt które mogę słuchać bez skipowania.
Dekada po premierze a ja dalej na siłce odpalam hard in the paint albo karma, to co tutaj lex zrobił to ale mi brakuje bitow z takim pierdolnieciem w erze lilbabygunnatypebeat
Waka Flocka jeszcze spoko, ale goście zaniżają poziom tej produkcji i przede wszystkim jest ich za dużo. Lex Luger rozjebał na produkcji, chyba najlepsze jego bity w karierze. Waka Flocka Flame raczej nigdy się już nie zbliży do takiego poziomu, zresztą prócz tego albumu nic od niego mi nie siadło.
O kurwa, jak to powiedział kolega wyżej, ultraklasyk. Początek dekady i już zaczął nową fale dla rapu.
Do dziś żałuje że jeszcze wtedy do "Newschoolu" nie byłem przekonany bo straciłem dużo świetnego rapu i do dziś zarabiam zaległości.
To już jest obiektywnie klasyk w chuj i z perspektywy czasu strasznie niedoceniona płyta. Znaczy się, doceniona, ale powinna być ultraklasykiem, a recenzje gdy wyszła były mocno mieszane.
Produkcja to rozpierdol, ale bardzo dużo tutaj daje sam Waka Flocka. Naprawdę miał nieziemską charyzmę, talent do chwytliwych refrenów i był idealnym raperem do tego typu bengerów.
Jedna z płyt, które zapoczątkowały trap, a jednak Waka Flocka trafia do mnie dużo bardziej niż inni pionierzy gatunku.
Od tej plyty tak naprawde zaczal sie hype na 'retard rap' no jeszcze ciutke wczesniej byl gucci mane, ale ta plytka to pierwsze ktore wymieniasz kiedy myslisz o trapie
Ich bin unterwegs nachts in Berlin
Ich hab' kein'n Bock meine Waffe zu zieh'n
Stwierdziłem że sobie odświeżę, kurwa to był najlepszy pomysł
Biorę pałe i załatwiam nocą sprawe
kshaq pisze: ↑26 paź 2020, 19:53
Jeżeli te kilka straconych lat było potrzebne, żeby młodzi w tym kraju zaczęli walczyć o swoją wolność, to I ain't even mad.
Klasyk. Też go hejtowałem na początku. Doceniłem po czasie.
Śmiesznie się dziś czyta, że Waka Flocka uważa się za wacka. No był słaby, ale miał to coś. Zajebistą energię dawał.
Ferrari Boyz z Guccim też było świetne.