Najlepszy beef ever, kopalnia memów i cytatów. VNM jak taki wkurwiony nie umiejący się opanować chłopiec z ADHD odkrywający nowe flow i gaszący go Jimson
Koks i dziwkę brałeś cichcem
Polizałeś pizdę, popijałeś Żywcem
Dla mnie płyta numer jeden. Może i przemawia za mną sentyment, no ale osobiście chyba nie jestem w stanie postawić niczego wyżej niż to EP. Od premiery nie schodzi z odtwarzaczy/telefonu i czeka tylko aż mnie znowu najdzie na odsłuch. Jimson krul. I Bober też bity dał mocarne. No zajebiste to jest po prostu i tyle.
^ tak samo, literki były dziwkami Jimsona, a Bobair chyba robił bity w Nowym Meksyku
Jimson na swoim fb umieścił w swojej topce z tamtego roku kawałek Aviego z Bonsonem. Kto jak nie Bonson i Soulpete byliby w stanie namówić króla na zwrotkę? Rozmarzyłem się. Jeśli już i tak nie wróci to czemu nie wypuści w jakiejś paczuszce rar. kawałków z Ejnstejnem i pewnie wielu innych. Jestem pewny, że i tak byłyby na nieosiągalnym poziomie dla dzisiejszych łaków.
Jimson raczej nie bardzo chce wracać do czasów rapowania, jak są jakieś nawiązania do jego kariery podczas podcastu o NBA, które prowadzi, to mam wrażenie często jakby się trochę tego wstydził + zmienia temat od razu. Obawiam się, że nie ma szans na nic z jego strony.
No imo dorośli ludzie z poważnymi zadaniami życiowymi czują jednak lekką żenadę na wspomnienie nawijania o chujach w uszach itp. nawet jak swojego czasu byli uznawani za topkę topki, co w sumie świadczy też trochę o rapie jako gatunku, ale co ja tam wiem.
MoTyW pisze: ↑23 sty 2020, 16:01
No imo dorośli ludzie z poważnymi zadaniami życiowymi czują jednak lekką żenadę na wspomnienie nawijania o chujach w uszach itp. nawet jak swojego czasu byli uznawani za topkę topki, co w sumie świadczy też trochę o rapie jako gatunku, ale co ja tam wiem.
pisałem o tym kiedyś, linijka o chuju w uszach jest ukradziona (o czym zresztą jest wspomniane w kolejnym wersie) z numeru Hostility ze składanki Erick Onasis, rapował ją Redman. To było proste nawiązanie dla tych którzy też słuchali Ericka Sermona i Def Squadu.
zażenowany może być do dzisiaj tym że słuchacze wciąż nie rozumieją tekstów
przesłuchałem sobie dzisiaj tę płytkę w pociągu i jak na dwunaste urodziny to kompletnie nie czuć że tyle czasu minęło od premiery. dobre to jest w chuj, te skity, skrecze i ten jego mega charyzmatyczny głos - wątpię, żeby kiedykolwiek ten materiał się zestarzał
Porównując z obrazem w pamięci to wygląda legit, ale nie mam jej przy sobie. W weekend będę w domu rodzinnym, to się przyjrzę dokładnie i wrzucę tu zdjęcia.