Nie może zabraknąć tematu o tej płycie na ślizgawce. Wielki klasyk, sztandarowe nagrania Ryszarda na każdą porę, na każdy dzien, na każdy stan ducha. SAW wydaje się być swoistym aglomeratem; mamy tu do czynienia z majestatycznym pomnikowym wręcz otwieraczem X-tal, następnie chłodne Tha przywołujące skojarzenie z czymś rześkim, atmosferycznym, potem Ageispolis i Pulsewitdh o wesołym(tropikalnym) brzmieniu, druga połowa albumu wita nas kwaśnym Green Calx by po 6 minutach ponownie raczyć nas budzącym do życia dynamicznym loopem w postaci Heliosphan, ale Rysiek wpuścił na album też trochę mroku w postaci Schottkey 7th path czy Hedphelym. Jednak wspólnym mianownikiem krążka jest relaks, idylliczna gratka dla uszu.
Spoiler
w ogóle że ja jeszcze całego SAW 2 nie sprawdziłem