Wróciłem wczoraj, no i jaki to jest przeokrutny sztos.
Nie wiem, czy nie lepsze od RTJ1, a na pewno na równi. Mega raperska i liryczna forma Mike'a, świetne storytellingi, wyraziste, czasami bardzo bezpośrednio wyrażone poglądy (
I leave you with four words: I'm glad Reagan dead). Niesamowicie leciał i składał linijki, do tego bity El-P też robiły swoje, różniły się znacząco od tych z późniejszych RTJ (nie były aż tak na jedno kopyto). Klasyk w cholerę i nie wiem, czy niedoceniona rzecz, ale przez późniejszy zalew RTJ wydaje się deczko zapomniana.
Muszę wrócić też do "Cancer 4 Cure", bo też się jarałem niesamowicie bitami i tym, co El-P tam odwalał.
W ogóle zgodzę się z tymi opiniami, że RTJ dobrze zrobiłaby przerwa - solówki, kooperacje z innymi ludźmi, cokolwiek, żeby nie tłukli tych albumów jak Ostry, tylko ewentualnie spróbowali się później zredefiniować. Lubię RTJ4, ale jednocześnie wydaje mi się, że to już nie są ci szaleni goście, tylko w tym pozornym szaleństwie są dość bezpieczni.
Still, kocham ich bardzo i wiadomo, że to najlepszy hip-hopowy duet, sorry, Andre, sorry, Big Boi.
A co do "R.A.P Music" to bakłażan wyżej przywołał sieaha, no i recka była konkretna oczywiście i kilka fragmentów prześmiewczo tyczyło się pl rapu, no i po tym, jak wczoraj Taco dostał literacką Nike za powiedzenie, że TVP jest do dupy (thanks, cpt obvious), imo wciąż aktualne:
Jedną z rzeczy, od których można zacząć jest to, że polscy raperzy niespecjalnie potrafią emocjonalnie przekazać treści polityczne i społeczne, może to być wina albo ogólnej drętwości rapu znad Wisły, albo tego, że polska polityka rzeczywiście sprowadza się tylko do złodziei w sejmie, którzy nie chcą porządnym ćpunom dać popalić (w dosłownym sensie tylko i wyłącznie). Amerykańsy MC's problemu z tym nie mają.
I tutaj też może należy szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego pl raperzy tak rzadko zabierają głos nt. polityki.