16 piętnaście lat skończył ten album. Nie jest to najlepsza płyta DOOMa na pewno, ale i tak jest w topce 2004 roku, bo co tam jeszcze można wrzucić poza Kanyem, Madvillainy i Masta Acem? Wracał ktoś?
15 lat,muszę wrócić do niego - bardzo dawno nie słuchałem, dla MF DOOM'a najwyraźniej jest to jedna z ważniejszych jeśli nie najważniejsza płyta. Rok w rok obchodzi rocznicę jej przypominając o tym na Instagramie a nie uskutecznia tego motywu przy rocznicy żadnej innej jego płyty ;p
Ostatnio zmieniony 19 lis 2019, 23:32 przez recklezz, łącznie zmieniany 2 razy.
przedszkolanek pisze: ↑19 lis 2019, 20:16
i tak jest w topce 2004 roku, bo co tam jeszcze można wrzucić poza Kanyem, Madvillainy i Masta Acem?
pierwszy carter weezy'ego wrzuciłbym do top 2k4
a "mm.. food" to chyba moja ulubiona płyta złoczyńcy w masce (może to przez moje zamiłowanie do gastronomii, nie wiem). właśnie sobie słucham tego cudeńka, dzięki za przypomnienie.
Za magiczne momenty takie jak "Kon Karne" należy się
Bity w większości kapitalne, jeszcze "Poo-Putt Platter" bardzo lubię, w ogóle te skity z filmów też robią robotę, zupełnie mi nie przeszkadza, że jest ich tak dużo i czasami następują jeden po drugim. Goście dobrze, Doom poskładał fest, ale to chyba największa oczywistość z tego posta. Klasior.
Dla mnie jedna z gorszych płyt DOOM'a, chociaż bitowo jest jak zawsze kozacko, no ale dla mnie MF DOOM jako producent >>> raper, chociaż rapuje też spoko... Z tym, że na tym projekcie mnie nudzi. To co wcześniej napisałem nie znaczy, że album jest zły, bo jest spoko, ale jak na DOOM'a tylko "spoko" to mało. Co do postu wyżej to właśnie głównie ilość tych skitów mi przeszkadza. Jest ich dużo na praktycznie każdym jego albumie, ale na tym to dla mnie już przesada. Do tego na poprzedniej płycie jako Viktor Vaughn nawijał lepiej, z większą werwą no i ogólnie tamten krążek znacznie lepszy.