Spoiler1. Too Many
2. Lightskin Lil Wayne
3. On Me (feat. Lil Wayne)
4. Stash (feat. Blueface)
5. Haute (feat. J Balvin & Chris Brown)
6. Werkkkk
7. Maykherkhum
8. Vibrate (feat. Swae Lee)
9. Shit I Like
10. Legendary (feat. Gunna)
11. February Love (feat. Chris Brown)
12. Goddamn (feat. A Boogie wit da Hoodie)
13. Taste (feat. Offset)
14. Made Me (feat. Bazzi)
deluxe: 15. Penthouse in Miami
16. Love to Fuck
17. Dip (with Nicki Minaj)
18. Too Much
19. Slidin (feat. Ty Dolla Sign & Takeoff)
20. Bop (with YG & Blueface)
21. Swish
22. Floss in the Bank
23. Girls Have Fun (feat. G-Eazy & Rich the Kid)
W piątek Tyga daje nowy album, Taste było lead singlem i chyba nie trzeba nikomu przedstawiać tutaj tego kawałka, dziś wyszedł drugi singiel (reszta kawałków które wychodziły w międzyczasie chyba nie znajdzie się na albumie) i pomimo kosmicznej obsady i tego, że jarałem się na to kolabo od kiedy na instagramach pojawiły się zdjęcia z planu czuję się zawiedziony, numer jest aż zbyt generyczny nawet jak na Tyge, do tego marzyło mi się że osoba J Balvina będzie gwarantem że pójdą w coś fajnego egzotycznego a tu kolejny bangerek Tygi na pulsującym bassie do katalogu z rapowaną zwrotką po hiszpańsku jako element odstępstwa
Na sam album oczywiście czekam, przyda się kilka nowych bangerów na lato
Ostatnio zmieniony 06 cze 2019, 22:28 przez maciek, łącznie zmieniany 1 raz.
ten numer to jedna z tych rzeczy, które wiem że łagodnie mówiąc nie są zbyt ambitne pod względem muzycznym, są mocno generyczne(jak już zauważył maciek) ale mimo to słucham tego na zapętleniu(w sumie chyba właśnie podałem definicję guilty pleasure )
choć pewnie za jakiś czas się znudzi, jak to zazwyczaj takie numery. mimo wszystko płytę chętnie sprawdzę.
Te wszystkie numery były tak do siebie podobne, że nie byłem w stanie ich rozróżnić bez zobaczenia tytułu. Nawet po klipie nie dawałem rady Fajne bengierki gdzieś pod piwko w słoneczku, ale na nic więcej raczej od tego typa bym nie liczył.
wyszło nawet nudniej niż się spodziewałem że będzie
można było oczekiwać jebania na 1 kopyto, ale żeby było aż tak słabo
Dip, Shine, Swish i Girls Have Fun były dużo lepsze niż wszystko co jest na tym "albumie"
tym bardziej mnie dziwi że nie wrzucił ich na trackliste (może oprócz Shine, przez bit) bo by wyszedł na tym dużo lepiej
niesamowity jest ten tyga, całość chujowa co prawda, ale typ nagrał 42 minutowy numer (w tym 10 gościnnych zwrotek i refrenów), który pociął na 14 kawałków i nazwał to albumem, nawet bity się za bardzo nie różnią między sobą
przedszkolanek pisze: ↑10 cze 2019, 23:32
niesamowity jest ten tyga, całość chujowa co prawda, ale typ nagrał 42 minutowy numer (w tym 10 gościnnych zwrotek i refrenów), który pociął na 14 kawałków i nazwał to albumem, nawet bity się za bardzo nie różnią między sobą
Ja natomiast się wyłamię, dla mnie to top 1 w dyskografii Tygi (którego dotąd zbytnio nie ceniłem). Nie da się ukryć, że "Legendary" jest dość monotematyczne, natomiast gospodarz od pewnego czasu naprawdę imponuje formą, przez co mi płyta nie dłuży się ani przez moment, a numer otwierający ma przepotężną moc.
NIczego innego się po Tajdze nie spodziewałem...dobry materiał. Bangerki jak się patrzy. Rzut oka na okładkę powinien rozwiać watpliwości z czym ma się do czynienia.